FilmComment- grafomaństwo kinomaniaka...Kategorie: Film i Telewizja Liczba wpisów: 27, liczba wizyt: 48644 |
Nadesłane przez: Kony 04-06-2014 21:36
MILION SPOSOBÓW, JAK ZGINĄĆ NA ZACHODZIE
Humor skandaliczny, ciężki, obrzydliwy, obsceniczny… Można wymieniać długo epitety opisujące tzw. gagi, jakie serwuje Nam od kilku lat Seth MacFarlane, jednak nie można zapomnieć o najważniejszym: PRAWDZIWY! Tak jest, Drogi Czytelniku: niezależnie od poczucia humoru to jedno trzeba Amerykaninowi przyznać- skubaniec śmieje się z tego, z czego nikt inny by się nie odważył. I właśnie o odwagę mi chodzi, nie jest to metafora- Seth śmieje się z tego, z czego większość zdrowo myślących ludzi nabija się w myślach! Nie jest sztuką wyśmiać polityków, codzienne sytuacje, teściową czy mniejszości narodowe. Ale nabijanie się z religii, papieża, wzniosłej historii czy symboli narodowych? Dla Pana MacFarlane’a nie ma tabu- jeśli coś jest idiotyczne, głupie i absurdalne to właśnie on się do tego dobierze! I to jak… Tym razem na prześmiewczy warsztat wziął jeden z największych symboli Stanów Zjednoczonych: dziki zachód! To tak, jakby w Polsce śmiać się z Jana Pawła II, historii szlacheckiej, katastrofy smoleńskiej i powstania warszawskiego! I nie w delikatny, zawoalowany sposób, żeby się szanowny obywatel nie obraził. Wszystko jest wyciągnięte przed szereg i zbesztane w okrutny sposób! Jeśli miałeś okazję zapoznać się z wcześniejszą twórczością amerykańskiego twórcy to mniej więcej wiesz, na co możesz liczyć. Jeśli nie, to wpisz sobie w kajecik następujące tytuły: „Family Guy” (serial animowany) oraz „Ted”. Ehh, ależ w Texasie muszą być wkurzeni…
No dobra, najwyższy czas przejść do filmu. Jak już wspominałem, akcja toczy się na dzikim zachodzie, i to na samym pograniczu, dalej mamy terytorium Indian. Głównym bohaterem jest Albert, pierdołowaty hodowca owiec. Sierota jakich mało, bóg jeden wie jak przetrwał do dorosłości. Gość nie potrafi się bić, nie potrafi strzelać, nawet wypas owiec go przerasta. Jakby tego było mało, bohatera poznajemy w momencie, gdy rzuca go dziewczyna. Z kolei jego najlepszy przyjaciel to jeszcze większa pierdoła, tyle, że pobożna. Co ciekawe, miłością jego życia jest prostytutka z pobliskiego saloon’u. Wszystko zaczyna się dodatkowo komplikować, kiedy do miasteczka przybywa piękna Anna…
Starczy opisu, chciałem tylko pokazać poziom absurdu fabularnego, a to oczywiście jeszcze nic. W filmie występują świetni aktorzy: Charlize Theron, Amanda Sayfried i Liam Neeson to najgłośniejsze nazwiska, z pewnością znane szerszej publice. Co ciekawe, Seth MacFarlane jest odtwórcą głównej roli, reżyserem oraz scenarzystą- człowiek orkiestra, nie ma co. Zapowiada się kawał świetnej komedii! Ale jest kilka problemów…
Po pierwsze: są dobrzy aktorzy, ale nie mają się czym wykazać. Postacie są proste w zarysie jak konstrukcja cepa. Może nie jest to wielki problem, bo ten gatunek filmowy ma za zadanie śmieszyć, ale skoro już mamy takie nazwiska to chciałoby się obejrzeć choćby cień popisu aktorskich umiejętności. Po drugie: fabuła niczym nie zaskakuje. I ponownie- może nie ma takiej potrzeby, ale mi osobiście trochę szkoda. No i po trzecie: poziom serwowanego humoru. Owszem, jest śmiesznie, ale spodziewałem się czegoś lepszego. Brakuje mi scen, gdzie człowieka boli brzuch i lecą łzy! W dodatku moim zdaniem w kilku przypadkach granica dobrego smaku została przekroczona- są sceny, które są po prostu obrzydliwe! To oczywiście moje subiektywne zdanie, ale ostrzegam, że ja mam granicę dobrego smaku wysunięta dość daleko, a jednak momentami czułem się nieswojo…
O technikaliach rozwodził się nie będę, bo po prostu nie ma o czym gadać- wszystko jest poprawne, bez wodotrysków ani rażących niedoróbek zarówno jeśli chodzi o obraz, jak i o dźwięk. Po prostu porządna, rzemieślnicza robota.
I ponownie mam problem z oceną końcową. Ogólnie film mi się podobał, ale tzw. szału ni ma. Świetni aktorzy, ale bez popisu. Seth MacFarlane nieźle napisał, wyreżyserował i zagrał, ale nic ponadto. Miewał dużo lepsze chwile… Ale znowu tak bezpośrednie nabijanie się ze świętości, jaką dla amerykanów jest ich historia, to coś świeżego i niespotykanego. No i kurcze, może się nie poszczałem, ale było zabawnie…
MOJA OCENA: 6,5