Bartt (2012-11-26 08:10:06)
anna. (2012-11-25 22:36:12)
ależ realizuj swoje piękne pragnienie rodzicielstwa w dowolny sposób, który uważasz za słuszny i uszanuj, że inni mają prawo dokładnie do tego samego. To, co mnie fascynuje w batalii przeciwko in vitro zasilanej szeregami moralistów spod znaku naprotechnologii to to, że ludzie korzystający z ivf lub wykonujący tę metodę cechują sie całkowitą obojętnością wobec naprotechnologii, ale w drugą stronę to nie działa: naprotechnolodzy usiłują wszelkimi sposobami dezawuować metodę in vitro i zniechęcać do niej, na ile się da. A podobno prawdziwa cnota krytyk się nie boi. Dziwne.
A co w tym dziwnego? Raz, że in vitro jest dla wielu metodą moralnie nie do zaakceptowania, a że ci ludzie zazwyczaj patrzą dalej niż na czubek własnego nosa, to stają w obronie tych, których nikt inny bronić nie chce. Poza tym - fajnie powiedziane "uszanuj prawo innych", ale zwolennicy in vitro chcą, żebym się zrzucał ze swoich podatków na ich zabiegi :-) I na to też się nie zgadzam i mam takie prawo.
Otóż prawo do skorzystania ze świadczenia jest prawem, a nie przymusem. Jeśli kiedykolwiek ktoś będzie usiłował Cię zmusić do poddania się metodzie in vitro i zaciągnie w tym celu przemocą do ośrodka leczenia niepłodności- daj znać, pierwsza stanę w obronie Twoich złamanych praw z katalogu Karty Praw Pacjenta i Konstytucji. Dopóki jednak tak się nie dzieje to nic Ci do tego, w jaki sposób będą się leczyć Kowalscy, podobnie jak nic Ci do oceniania, kto i gdzie patrzy oraz czy dalej niż koniec własnego nosa. To po prostu nie jest Twoją sprawą, tak jak nie jest Twoją sprawą los mojego woreczka żółciowego, zapchanych arterii Nowaka i niedrożnych jajowodów Kwiatkowskiej.
Rewanżujemy Ci się za to tą oto uprzejmością, że nie zmuszamy do moralnego akceptowania czegoś, co ani Cię nie dotyczy, ani nie przekracza Twojej integralności cielesnej ani w żaden sposób nie rzutuje na Twój dobrostan. Tym samym masz pełną wolność rozporządzania życiem wewnętrznym własnego woreczka zółciowego i arterii, ale w momencie, w którym przypisujesz sobie prawo do zarządzania cudzymi- cofnij się o krok, bo jest to gwałt na moim katalogu praw.
Co do zrzucania się na cudze leczenie- masz prawo się nie zgadzać. W pełni rozumiem Twój ból, ja ze swoich podatków dokładam się do utrzymywania katechetów i osób duchownych zatrudnianych w publicznych placówkach oświatowych, co zupełnie mi się nie podoba, zwłaszcza że z tego nie korzystam. Jeśli wpadniesz na pomysł, w jaki sposób to rozwiązać, nie omieszkaj się podzielić, jedziemy na tym samym wózku.