Cześć. Mam problem. Proszę o niekrytykowanie i ocenianie. Prosze o rady. Jestem bezradna i bezsilna.
Tak więc: jestem młodą mężatką. Rok po slubie.6 lat razem.
Od jakiegos dłuższego czasu zaczelam obserwowac mojego meza. W sensie jak bral prysznic to nie wychodzil z lazienki godzine. 1 stycznia tak w nowy rok znowu poszedl wziac prysznic i go noe bylo bardzo dlugo.. Drzwi na klucz zamknięte. Masakra. Ma nadciśnienie spore i bierze tabletki wiec oczywiscie przyszedl mi do głowy najgorszy scenariusz ze zaslabl. (Dodam,ze mamy radio w prysznicu i mial wlaczone glosna muzyka więc mnie nie slyszal) . Na dole w dzrzwiach mamy wentlacje wiec schylilam sie. I patrze.... Oczom nie wierze. W jednej rece trzyma telefon a druga sie masturbuje. Niedowierzalam. Mam 22 lata. On 25. Wczesniej inicjowalam seks i nie mial rzekomo ochoty. Kiedy wyszedl nie chcialam go atakowac wiec zartwm rzucilam ze sie masturbowalam . boze jaka awantura. Co za inwigilacja. We wlsanym domu itd. Od tamtej pory cisza. Dalam sobie spokoj z podgladywaniem :) wczoraj rano nie moglam spac. A on wrocil z nocnej zmiany . leze na lozku czekam i czekam. :staramy sie o dziecko od 2 miesiecy i bezskutecznie) . wiec podeszlam do lazienki i znowu to samo. Nie rusza mnie to ze soe samozadawala ale seks ma na wyciagnieice reki. Chce miec dziecko . a on sie masturbuje. To jest chore. A najgorsze jest to ze wszystko obraca przeciwko mnie.. Moja win ze go podgladuje. I ze kto szuka ten znajdzie. Zero kompromisu :( blagam doświadczone Panie o pomoc. Co mam zrobic ? Pomozcie.