6
Tigrina
Zarejestrowany: 26-11-2009 23:06 .
Posty: 4674
2010-02-08 07:30:21
Tak, z KRUSem to całkiem inna bajka, wielu jest takich, którzy "składki" mają w KRUSie, a prowadzą na nich własną działalność nie związaną w ogóle z rolnictwem. Porównać to z sytuacją, gdy ktoś na ZUSie prowadzi własna działalność- szok!
Ale z tym Majcherkiem- autorem artykułu- nie mogę zgodzić się w całej rozciągłości. Fakt, wydłużenie wieku emerytalnego dla kobiet nie jest czymś przykrym obecnie. Nasze matki pracowały na "dwóch" etatach: w pracy i w domu, wychowując dzieci, gotując, piorąc, sprzątając, itp. Mężczyzna przeważnie przychodził z pracy, jadł obiad i nie interesował się tym, że coś w domu trzeba zrobić, takie były standardy przez wiele pokoleń.
Teraz jednak mężczyźni coraz częściej pomagają w domu, często wspólnie opiekują się dzieckiem, poza tym pary decydują się na dzieci coraz później, pierwsze dziecko po "trzydziestce" to już prawie norma.
Jeśli więc zwiększy się wiek emerytalny dla kobiet mających dziś do 40-45 lat, nie będzie to chyba zbyt brutalne, a na pewno będą miały (ja też) większą emeryturę potem. Poza tym niewiele matek będzie chciało iść na emeryturę w wieku 55 lat, gdy ich pociecha będzie właśnie zaczynała studia i trzeba będzie te studia opłacić. Czasami przecież pracodawca "na siłę" wysyła kogoś na emeryturę, bo chce kogoś młodszego zatrudnić, zwiększenie tego wieku częściowo zapobiegłoby temu.
Chore są dla mnie jednak te oskarżenia Majcherka do niektórych grup uprzywilejowanych, np. do górników. To co, że ich okres składkowy mnoży się przez składnik 1,8. Taki górnik w wieku 40 lat będzie starzej wyglądał i będzie bardziej schorowany niż ten cały profesor w wieku 65 lat, nie ma nawet porównania w tym przypadku pomiędzy pracą, jaką górnik i ten profesor wykonują. Poza tym, wielu górników do emerytury nie dożyje, takie jest ryzyko ich zawodu.
Z emerytami wojskowymi i policyjnymi też nie jest tak łatwo. Mogą odejść na emeryturę po 15 latach pracy, ale ich emerytura wynosi wówczas 40% ostatnich poborów, dorobić może, ale do kwoty 3769,80 zł brutto (licząc z emeryturą), jak zarobi więcej, emerytura zostanie zawieszona. Czyli "na rękę" może mieć około 2-2,2 tys. Jeśli mieszka w Warszawie, to nie jest to zbyt wielki zarobek jak na możliwości mężczyzny w wieku produkcyjnym. Jeśli zarabia więcej, to nie jest tymczasowo emerytem, więc na takim profesorze nie "pasożytuje".
http://www.zzsflorian.pl/pokaz.php?id=198
A poza tym zawód policjanta, czy wojskowego to przecież zawód z dużym obciążeniem psychicznym, nie wszyscy wytrzymują taką pracę, a ślady w psychice też zostają.
Poza tym profesor ma teraz prawie 55 lat (rocznik 1955), jest jest profesorem w Instytucie Filozofii i Socjologii krakowskiego Uniwersytetu Pedagogicznego, za pięć lat więc będzie mógł odejść na wcześniejszą emeryturę i pewnie odejdzie, a będzie dorabiał nadal pisząc felietony do różnych gazet. Ciekawe, czy wtedy też będzie narzekał na przywileje emerytalne?
Trzeba będzie zmienić system emerytalny, bo czasu mamy na to coraz mniej, ale na pewno rozwiązaniem na to nie jest zabranie przywilejów wszystkim grupom zawodowym.
Czas, jaki nam został to jakieś 30-35 lat, bo wtedy na emeryturę będą odchodzić roczniki wyżu demograficznego (ja należę do jednego z pierwszych takich roczników), a otrzymywać ich będą m.in. wchodzące dziś w powoli w dorosłe życie roczniki niżu demograficznego. I to też mogłoby być jakimś półśrodkiem na przyszłe emerytury- więcej dzieci, ale nie oszukujmy się, kogo dzisiaj stać na więcej niż dwoje dzieci? Przy naszych zarobkach, ciągle rosnących wydatkach na "wszystko", kredytach mieszkaniowych- ciężko jest się czasem zdecydować na drugie dziecko, niestety.
Moim zdaniem trzeba by było tez poszukać cięć np. w polityce. Trochę zmniejszyć diety, wydatki na kampanie wyborcze, ukrócić niektóre przywileje dla tych, którzy niewiele w tej polityce działają, a biorą za to ciężkie pieniądze, itp.
Tu przykład na osobę, która często korzysta ze swoich niektórych uprawnień
http://olsztyn.wm.pl/Jerzy-Szmit-drugi-raz-straci-prawo-jazdy,88759