28 maja 2010 16:50 | ID: 217632
29 maja 2010 10:27 | ID: 217976
29 maja 2010 11:24 | ID: 217998
29 maja 2010 14:54 | ID: 218052
29 maja 2010 17:04 | ID: 218088
Dziewczyny być może wrzucę kij w mrowisko ale z perspektywy 28 miesięcznego karmienia syna uważam, że nie ma czegoś takiego jak mleko matki nisko czy wysokoenergetyczne. Mleko składem dopasowuje się do potrzeb malucha. I żeby nie wyszło, ze krytykuję mamy butelkowe, bo ja też tak zadebiutowałam - starszego syna karmiłam piersią tylko 4 miesiące. Ale dzisiaj jestem o tyle doświadczona długodystansowym karmieniem Miłosza, że jestem pewna, że każda mama może wykarmić swoje dziecko o ile nie pojawią się jakieś sytuacje od niej niezależne. Wystarczy zaufać swojemu organizmowi. Gdyby wtedy za pierwszym razem obok mnie znalazł się ktoś ze wsparciem na pewno by mi się udało. Ale temat był w powijakach, doradcy laktacyjni działali gdzieś w podziemiu, a położne same dokarmiały mi dziecko butelką. A objawy zaniku pokarmu o którym piszecie to naturalna sprawa podobnie jak nadmierne wydzielanie. Wszystko potem bezproblemowo się normuje.
29 maja 2010 20:43 | ID: 218179
29 maja 2010 20:48 | ID: 218188
Marteczka nawet jak mama ma anemię? Naprawdę nieraz pomimo szczerych chęci się nie da. I mleko niskoenergetyczne istnieje...sama to mogłam zaobserwować. Pokarmu fulll a mały kończył jeść i płakał następną godzinę...z głodu! To nie było normalne. Nie chodzi mi tu o to że karmienie piersią jest niemożliwe. Ale niestety czasem dla dziecka zdrowia lepsze jest inne mleko. To fakt niepodważalny bo u nas tak było.
29 maja 2010 20:54 | ID: 218193
29 maja 2010 23:27 | ID: 218247
29 maja 2010 23:38 | ID: 218251
30 maja 2010 21:25 | ID: 218593
31 maja 2010 08:40 | ID: 218667
31 maja 2010 09:11 | ID: 218686
31 maja 2010 10:07 | ID: 218735
instynkt mamy karmiącej odzywa się u mnie przy tym wątku:)) Chyba długo jeszcze będzie tkwił w fazie "uśpienia":)
31 maja 2010 11:38 | ID: 218814
1 czerwca 2010 10:30 | ID: 219545
1 czerwca 2010 10:35 | ID: 219549
1 czerwca 2010 10:59 | ID: 219573
duży minus za to, że mimo przybywania akcji propagujących naturalne karmienie, nie ma na 100% sprawnego zaplecza pomocowego w osobach, doradców laktacyjnych, położnych, lekarzy itp. Często jest to jeszcze w sferze marzeń. Poszukiwałam poradni laktacyjnej i nie znalazłam w obrębie 50km nawet punktu konsultacyjnego. Lekarze nadal często sa niedouczeni i wzruszaja ramionami albo częstują takimi radami, że o kant tyłka nimi. Mamy po wyjściu ze szpitala cteż pozostają same sobie. Ja przeszłam na butelkę przy pierwszym synu tylko dlatego, ze dałam sobie wmówić, że mój pokarm jest małowartościowy, niewystraczjący itp. Ale skoro udało mi się przy drugim , to chyba matka natura nie mogła byc tak przewrotna:) Młode mamy nie muszą wiedzieć przeciez od razu wszytskiego!!! Dlatego powtarzam zawsze, że nie chodzi o krytykę decyzji matek ale brak osób/instytucji , które ją wesprą. Mniejsze miasta i wsie sa często traktowane marginalnie niestety.
1 czerwca 2010 13:00 | ID: 219670
1 czerwca 2010 13:03 | ID: 219674
1 czerwca 2010 16:19 | ID: 219838
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.