Czy to nowa moda? Czy jedyne wyjście z sytuacji w przypadku małego uciekiniera?
Dziś na spacerze dziewczynka miała szelki jak małe pieski i smycz, bardzo krótką, ciągle była napięta. Żal mi byłotego dziecka...
18 sierpnia 2011 13:03 | ID: 614481
Po pierwsze to nie smycz, tylko szelki. Można je dostać od niedawna także w Polsce ale ludzie podchodzą do nich dość scepytcznie. Ja kupiłam takie Poli gdy zacznyała stawiac pierwsze kroki.Dzięki nim udało się uniknąć wielu upadków.
18 sierpnia 2011 13:03 | ID: 614482
Ja mam i uzywalam tych szelek bardzo czesto. W Irlandii dziecko na szelkach jest normalnym widokiem i nie wzbudza kontrowersji. Szelki nie szkodza dziecku, a dla rodzica to czasami ''wybawienie''.
18 sierpnia 2011 13:17 | ID: 614484
mi się podobają i z tego co słyszałam to się sprawdzają gdy dziecko zaczyna chodzić i chroni przed upadkami. zamierzam takie kupić jak mały zacznie pomału chodzic.
18 sierpnia 2011 13:52 | ID: 614517
ja bym chciała takie pluszowe. Fajne by były w formie plecaczka a gdy trzeba żeby można było szybko wyciągnąć np "ogonek małpki lub kotka" z uchwytem. Wcale nie musiało by być to długie jak na zdjęciu . Mój nie lubi chodzić za rękę. Nie ma szans a ucieka czasem w momentach krytycznych.np. jak płace w sklepie za zakupy. Kiedyś zostawiłam wszystko przy kasie bo mi wyszedł ze sklepu. Nawet w tedy nie chciał tylko mi sie zakręcił w ludzi. W takich niektórych sytuacjach zamiast wyrywać mu ramiona wolała bym złapać za taki uchwyt w plecaku.:)
18 sierpnia 2011 15:31 | ID: 614575
jeśli jest ona do nauki chodzenia dziecka i podtrzymywania go to jak najbardziej, ale żeby utrzymać uciekające dziecko..to już bym sięzastanowiła
18 sierpnia 2011 15:37 | ID: 614585
Widać ze ta Pani ma trójke dzieci przy sobie. Nie dziwie się że nie daje rady.
18 sierpnia 2011 21:39 | ID: 614927
Ja mam jedne dziecko 2 letnie, i jest tak nauczone od małego, że tego czy tamtego w sklepie nie można dotykać, nie można się rządzić, a od zakupów jest mama. Nieraz mamsytuacje że mi w siedzisku w koszyku wstaje i woła mama wysadz, ale jak ją wysadzę to stoi przy mnie aż zapłacę i jak mówię idziemy, to dopiero mała idzie ze mną, i nigdzie nie miałam sytuacji żeby mi uciekała. Już nie mówię tu o markietach czy innych sklepach, np sklep z zabawkami, też nic nie dotyka chodz ją interesuję, mowię Amelko nie wolno tak, Amelko nie do tykaj bo to nie są twoje zabawki i odchodzi wie że nie wolno.Smycz tu nic nie zmienia, wychowajmy swoje dzieci co wolno , a co nie. Nigdy w życiu nie przypieła bym czegoś takiego Amelii.
18 sierpnia 2011 21:44 | ID: 614936
Faktycznie może to i wybawienie dla rodzica ale ja nie kupialbym dziecku takich szelek.
18 sierpnia 2011 21:54 | ID: 614961
Ja raczej tez takich szelek bym nie kupowala. Mialam przyznaję, ale nie korzystalam. dostalam w paczce razem z ciuszkami. wykorzystalam je do bujawki takij wieszanej w progu. sprawdzily sie rewelacyjnie. Choć nie powiem, ze teraz czasem by mi sie przydaly. Maly ma 4 lata i nie ucieka, ale czasem jak wracam z przedszkola po pracy obladowana torebka, jego plecaczkiem i jeszcze jakimiś zakupami, to taki sznureczek by mi sie przydal. wracamy dość ruchliwą ulicą i mimo, że mlody nie ucieka, nie ufam mu na tyle, żeby szedl obok mnie sam. To tylko dziecko.
18 sierpnia 2011 21:55 | ID: 614965
18 sierpnia 2011 21:55 | ID: 614966
Ja mam stosunkowo spokojne dzieci. Jednak ostatnio odwiedziła mnie koleżanka z Irlandii ze swoim dzieckiem - błyskawicą. Jest maleńki (w znaczeniu drobniutki). Ma 2 latka i wszędzie go pełno - dosłownie! Nie chce cały czas wozić go w wózku a nie ma szans iść z nim chodnikiem. Nie wiem - być może to kwestia wychowania a może po prostu charakteru. Moje dziecko nawet jeśli odejdzie kawałek dalej to zawołane wraca... Jej synek natomiast w ogóle nie reaguje i takie wyprawy są dla niego po prostu niebezpieczne! Może wpaść pod samochód, lub do stawu... Wiele się może stać. Ona ma właśnie taką małpkę. Fajna sprawa. Mi nie jest to potrzebne. W Polsce jest to drogi gadżet... Widziałąm kiedyś pana - dziadka albo nawet i pradziadka z chłopcem, który niedawno nauczył się chodzić. Pan trzymał takie kolorowe szelki - zwykłe, bez plecaczko-maskotki. Dla niego było to zbawienie, bo nie musiał się schylać ani biegać za malcem.
Jest wiele sytuacji, gdy takie szelki są po prostu niezbędne i nie ma co oceniać ludzi, któzy wybrali ten sposób by żyć wygodniej. Można przyczepić się idąc tym tropem do wielu rzeczy... tylko po co?
20 sierpnia 2011 12:15 | ID: 616084
Ja mam jedne dziecko 2 letnie, i jest tak nauczone od małego, że tego czy tamtego w sklepie nie można dotykać, nie można się rządzić, a od zakupów jest mama. Nieraz mamsytuacje że mi w siedzisku w koszyku wstaje i woła mama wysadz, ale jak ją wysadzę to stoi przy mnie aż zapłacę i jak mówię idziemy, to dopiero mała idzie ze mną, i nigdzie nie miałam sytuacji żeby mi uciekała. Już nie mówię tu o markietach czy innych sklepach, np sklep z zabawkami, też nic nie dotyka chodz ją interesuję, mowię Amelko nie wolno tak, Amelko nie do tykaj bo to nie są twoje zabawki i odchodzi wie że nie wolno. Smycz tu nic nie zmienia, wychowajmy swoje dzieci co wolno , a co nie. Nigdy w życiu nie przypieła bym czegoś takiego Amelii.
Klaudia ja tez mam 2 letnie dziecko. I tak samo od malego ucze, ze w sklepie nie wolno nic dotykac i zabierac bez mojej zgody. Ale to wszystko na nic. Mozesz sobie pozazdroscic, ze Twoja corka Cie slucha i nie ucieka. Moj maly umie wyjsc z wozka sklepowego, odpiac pasy i uciec w ciagu kilku sekund. Owszem wychowanie ma bardzo duzy wplyw na to jakie jest dzieco, ale tez duzo zalezy od samego dziecka. Podejrzewam, ze to zrozumiesz dopiero jak bedziesz miala dziecko, ktore nie potrafi siedziec w miejscu przez 5 minut.
I SZELKI, a nie smycz, uzywalam nie tylko dla mojej 'wygody' (mam problemy z kregoslupem), ale bardziej dla bezpieczenstwa dziecka.
20 sierpnia 2011 12:18 | ID: 616087
wiara jest oburzona kiedy widzi dziecko "na smyczy", ale dla mnie to dobre rozwiązanie i pewnie sama takie kupie jak Mała podrośnie, w końcu tu chodzi o bezpieczeństwo dziecka, a wszystkie wiemy jak trudno upilnować małego uciekiniera...
20 sierpnia 2011 12:20 | ID: 616088
wiara jest oburzona kiedy kidzi dziecko "na smyczy", ale dla mnie to dobre rozwiązanie i pewnie sama takie kupie jak Mała podrośnie, w końcu tu chodzi o bezpieczeństwo dziecka, a wszystkie wiemy jak trudno upilnować małego uciekiniera...
Ktos to ma dziecko- aniolka nie wie...
20 sierpnia 2011 12:23 | ID: 616090
wiara jest oburzona kiedy kidzi dziecko "na smyczy", ale dla mnie to dobre rozwiązanie i pewnie sama takie kupie jak Mała podrośnie, w końcu tu chodzi o bezpieczeństwo dziecka, a wszystkie wiemy jak trudno upilnować małego uciekiniera...
Ktos to ma dziecko- aniolka nie wie...
heh to fakt... tylko pozazdrościć... moja mała raczej na aniołka nie wyrośnie... ale sama wiem jak to było z moimi bratankami... oj co ja się nalatałam za nimi, wbiegali na ulice, do jeziora itd.
21 sierpnia 2011 12:00 | ID: 616565
Mnie to nie razi, pewnie sprawdza się na ruchliwych chodnikach, gdzie blisko jest ulica, czy na imprezach masowych, gdzie czasem giną dzieci.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.