No to ja jestem wyrodna matka :/, zuze wcześnie sama zostawialiśmy sama w domu. Pierwszy raz została jak miała około 6 lat sama w domu na noc :/. Niestety nie miałam instytucji babci i musieliśmy sami sobie radzić sami za granicami kraju. Mało tego 11-12 letnie dziecko zostawiałam sama w domu bo musiałam jechać po towar, także w nocy w niedziele wyjeżdżałam a młoda w poniedziałek rano musiała wyjsć z psem, oporządzić kota , wyszykować sie do szkoły, dojechać do niej, wrócić, zając sie sobą , odgrzać obiad , wyjsć z psem ect, położyć sie spać. czasami widywaliśmy sie dopiero we wtorek wieczorem ;) przy późnej kolacji. Jak narazie zyje ma sie dobrze i myśle, ze wcale nie ucierpiała na tym, ze zostawała sama. Mysle, ze dzięki temu, ze zostawała , nic nie nabroila ma większe luzy jezeli chodzi o wyjścia, wyjazdy z przyjaciółmi , ect.