Szymciur niebawem skończy roczek. Jest strasznie ciekawskim młodym człowiekiem, uwielbia poznawać otoczenie, nowe przedmioty. Zawsze pokazuje paluszkiem czego chce. I zawsze jest tak, że ja mu wszystko daję. Mąż czasem jest na mnie zły, że są rzeczy, których dziecku nie powinnam dawać do zabawy. A to nie jest tak do końca, bo ja mu je daję tylko do obejrzenia a nie do zabawy... Tak sobie to przynajmniej tłumaczę. I przeważnie jest tak, że jak jakiś przedmiot obejrzy dokładnie, to nie ma problemu potem z jego odłożeniem. Jedne przedmioty po bliższym obejrzeniu go zupełnie przestają interesować, a po inne, często "wraca". Podobnie bywa też na zakupach, daję mu do ręki przedmioty, które wskazuje paluszkiem. On z taką fascynacją je ogląda. I zawsze jest tak, że obejrzy i nie ma problemu z odłożeniem znów na półkę. Nigdy nie spotkałam się z protestem z jego strony. Sama już nie wiem, czy ja robię to wszystko dlatego, że nie potrafię mu odmawiać, czy dlatego, że chcę zaspokoić jego ciekawość... Oczywiście przedmiotów niebezpiecznych, którymi mógłby sobie zrobić krzywdę mu nie daję :)
Podpowiedzcie mi, bo nie wiem czy tak powinnam robić. Może powinnam czasem powiedzieć " tego nie wolno"?.