od wczorajszego południa pływała w naszej wannie Henrietta, nasz karp świąteczny (szczegóły w blogu).
dziś jednak nadszedł ten moment, kiedy musiała zmienić środowisko z wannowego na zamrażalnicze.
od rana przygotowywaliśmy na tę chwilę naszą Antonię - rzadziej niż wczoraj pozwalaliśmy jej zaglądać do łazienki, a przy każdej wizycie napominaliśmy o tym, że rybka tęskni za mamą i tatą, że aniołek przyjdzie i zabierze rybkę do dużego jeziora. no niby coś tam załapała i niby się pogodziła. ale przy ostatniej wizycie zaczęła płakać, więc jej powiedzieliśmy, że aniołek zawiezie rybkę do jeziora i latem ją odwiedzimy. no. udało się.
teraz wanna świeci czystością, a Henrietta poćwiartowana wystudza się do zamrożenia.
jak Wy pomagacie dziecku pożegnać się z pływającym gościem i poradzić sobie z jego odejściem?
nie ukrywajmy, że dla takiego dziecka jest to spore przeżycie.
zwłaszcza, gdy dziecko jest bardzo uczuciowe.