21 lipca 2009 11:59 | ID: 37102
21 lipca 2009 12:03 | ID: 37104
22 lipca 2009 16:24 | ID: 37516
20 grudnia 2011 21:10 | ID: 708332
Mój synek ma 2,5 tygodnia.Jest już na butelce bo w moich piersiach jest pusto.nic na to nie poradzę.Starszego syna karmiłam 5 lat.Jak widać nie ma reguły.Franek nie wytrzymuje 3godzin między karmieniami.Nie wiem co robić.
20 grudnia 2011 21:20 | ID: 708352
Mój synek ma 2,5 tygodnia.Jest już na butelce bo w moich piersiach jest pusto.nic na to nie poradzę.Starszego syna karmiłam 5 lat.Jak widać nie ma reguły.Franek nie wytrzymuje 3godzin między karmieniami.Nie wiem co robić.
5 lat piersią? To trochę... dziwne.
20 grudnia 2011 21:42 | ID: 708379
No ja wyszłam ze szpitala jako mama karmiąca butelką, za sprawą położnych dokarmiających dziecko mlekiem modyfikowanym przy każdej okazji, nawet przed naszym "pierwszym kontaktem".
I nie miałam wyrzutów, już tak sobie łeb uprałam, żeby móc jakoś z tym żyć, nie?
Gdyby nie rodzice i mąż, to bym piersią nie karmiła, bo byłam wstępnie pogodzona z "porażką". Ale jak już udała się nam relaktacja, to byłam im bardzo wdzięczna i czerpałam full radości z karmienia piersią, taka prawda.
No ale nie lubię przekonywania siłą mam karmiących butelką do mega zalet mleka mamy, bo pamiętam po sobie, że dla utrzymania zdrowia psychicznego sama kiedyś im "ujmowałam". Jakby to powiedzieć - poznałam problem z drugiej strony :)
15 maja 2013 13:32 | ID: 961707
Dziecko karmione piersią, rzadko choruje, matka ma mniej problemów, z butelkami (parzenie,przygotowywanie posiłków), z tą różnicą, że musi niestety uważać na to co je. Ale skoro nie może karmić piersią (tak bywa często z różnych względów) pozostaje niestety tylko butelka. Innego raczej wyjścia nie ma. I wyrzuty sumienia na nic się przydają, bywają, ale skoro tylko takie jest rozwiązanie?,należy nad tym przejść do porządku dziennego.
15 maja 2013 13:51 | ID: 961712
Wiesz taka prawda, ze mama karmiaca piersia tez ma wiele problemow. Chcac wyjsc gdzies dalej, musi myslec, o tym, zeby miec miejsca do karmienia dziecka. Nie wszedzie da rade nakarmic dziecko, jezeli krepuje sie widoku publicznego piersi. A tak butelka i nie ma problemu. Piersi tez trzeba pielegnowac, jezeli ktos ma wrazliwe brodawki, trzeba uwazac co sie je, zeby dziecko pozniej nie mialo problemow, takze to tez jest wiele wyrzeczen, jakby nie bylo.
Ja bylam mama butelkowa, nie z wyboru, ale z sytuacji jaka zaistniala. Nie bylam z tego dumna, dlugo o tym myslalam, i niestety, ale stalo sie i nie dalam rady tego odwrocic, i krzyczec do moich piersi- mleko lec.
Wiele osob krytykuje matki butelkowe, ale gdy same znajda sie w takich sytuacji juz inaczej mowia.
15 maja 2013 14:58 | ID: 961742
Wiesz taka prawda, ze mama karmiaca piersia tez ma wiele problemow. Chcac wyjsc gdzies dalej, musi myslec, o tym, zeby miec miejsca do karmienia dziecka. Nie wszedzie da rade nakarmic dziecko, jezeli krepuje sie widoku publicznego piersi. A tak butelka i nie ma problemu. Piersi tez trzeba pielegnowac, jezeli ktos ma wrazliwe brodawki, trzeba uwazac co sie je, zeby dziecko pozniej nie mialo problemow, takze to tez jest wiele wyrzeczen, jakby nie bylo.
Ja bylam mama butelkowa, nie z wyboru, ale z sytuacji jaka zaistniala. Nie bylam z tego dumna, dlugo o tym myslalam, i niestety, ale stalo sie i nie dalam rady tego odwrocic, i krzyczec do moich piersi- mleko lec.
Wiele osob krytykuje matki butelkowe, ale gdy same znajda sie w takich sytuacji juz inaczej mowia.
Ja karmiłam Matiego butelką od drugiego miesiąca życia. Miałam anemię i nie miałam innego wyjśćia. Młodego zaś karmiłam długo, bardzo długo:) I jestem zadowolona, bo dla mnie to było wygodniejsze. Jednak jeśli nie można z takiego bądź innego powodu karmić, to nie ma co krytykować takich kobiet. Każdy robi tak, jak musi, albo jak mu wygodniej.
20 maja 2013 21:50 | ID: 963921
Nie bede ukrywać że nadal czuje się gorsza, że nie karmiłam swojego synusia piersią... Tym bardziej że żyje w społeczeństwie w którym jest nagonka na mamy karmionce butelką, że sa wygodne, samolubne i leniwe.... Bardzo chciałam karmić naturalnie ale nie było mi dane....
20 maja 2013 21:54 | ID: 963925
Nie bede ukrywać że nadal czuje się gorsza, że nie karmiłam swojego synusia piersią... Tym bardziej że żyje w społeczeństwie w którym jest nagonka na mamy karmionce butelką, że sa wygodne, samolubne i leniwe.... Bardzo chciałam karmić naturalnie ale nie było mi dane....
Ale to przecież Twój wybór, bądź zalecenie lekarza:) I nikomu nic do tego:) Twoja sprawa, jak karmisz, i nie matrw się nikim:)
20 maja 2013 22:11 | ID: 963935
też uważam jak Sonia - każda kobieta ma prawo wybrac a nikt nie ma prawa jej oceniać. Też szybko moja córka stala się butelkowa - ja miałam nagonkę rodzinną - ale zignorowałam - w końcu to obie strony muszą się czuc dobrze z karmieniem. Od pory nagonki rodzinnej jestewm głucha na gadanie i pytania dlaczego nie - dla mnie jest najważniejsze, że moje dziecko dobrze się rozwija, zdrowo rośnie, wydaje się być szczęśliwe a do tego tryska energią :)
Ps karmiłam jakieś 2 miesiące - może trzy - ale wiecznie musiałam małą dokarmiać i prócz piersi mieć zawsze przygotowane mleko na za 20 minut - bo tyle zapełniało jej brzuszek moje mleko :)
20 maja 2013 22:15 | ID: 963936
też uważam jak Sonia - każda kobieta ma prawo wybrac a nikt nie ma prawa jej oceniać. Też szybko moja córka stala się butelkowa - ja miałam nagonkę rodzinną - ale zignorowałam - w końcu to obie strony muszą się czuc dobrze z karmieniem. Od pory nagonki rodzinnej jestewm głucha na gadanie i pytania dlaczego nie - dla mnie jest najważniejsze, że moje dziecko dobrze się rozwija, zdrowo rośnie, wydaje się być szczęśliwe a do tego tryska energią :)
Ps karmiłam jakieś 2 miesiące - może trzy - ale wiecznie musiałam małą dokarmiać i prócz piersi mieć zawsze przygotowane mleko na za 20 minut - bo tyle zapełniało jej brzuszek moje mleko :)
Noi weż tu nie sięgnij po butlę:)
Kto możed ten karmi..
A kto nie, to nie:) I nie jest złą matką:) Ma po prostu wybór:)
21 maja 2013 22:59 | ID: 964272
też uważam jak Sonia - każda kobieta ma prawo wybrac a nikt nie ma prawa jej oceniać. Też szybko moja córka stala się butelkowa - ja miałam nagonkę rodzinną - ale zignorowałam - w końcu to obie strony muszą się czuc dobrze z karmieniem. Od pory nagonki rodzinnej jestewm głucha na gadanie i pytania dlaczego nie - dla mnie jest najważniejsze, że moje dziecko dobrze się rozwija, zdrowo rośnie, wydaje się być szczęśliwe a do tego tryska energią :)
Ps karmiłam jakieś 2 miesiące - może trzy - ale wiecznie musiałam małą dokarmiać i prócz piersi mieć zawsze przygotowane mleko na za 20 minut - bo tyle zapełniało jej brzuszek moje mleko :)
Noi weż tu nie sięgnij po butlę:)
Kto możed ten karmi..
A kto nie, to nie:) I nie jest złą matką:) Ma po prostu wybór:)
U mnie było podobnie.
Przy pierwszym dziecku miałam bardzo dużo mleczka ale też i tardzo dużego głodomorka któremu nie wystarczało i dokarmiałam troszkę. Nasłuchałam się wtedy od teściowej że co ja to robię że z tego mieszania brzuch mu zepsuje (teraz już niby nie pamięta ). A ja młodziutka i głupia posłuchałam. Do dziś pamiętam jak mnie piersi bolały bo nie dawałam młodemu tylko do pieluchy wyciskałam i to powiem wam dość długo...
Przy Majeczce powiem mam była nastawiona bardzo pozytywnie do tego że dam radę bo przecież jestem już mądrzejsza o doświadczenia ale okazało się że nie daliśmy se z malutką rady. Ona umiała pić tylko tak długo jak pierś była bardzo twarda a potem nie umiała załapać bo mam płaskie brodawki. to kombinowałam jak mogłam piła tyle ile dała radę a potem jak zaczeła się nerwować to dawłam jej to samą pierś w innej pozycji i jeszcze trochę opróżniła. To samo z drugą piersią. Potem dawałam butle. Dawałam jej tak długo jak miałam co. A później zauważałam że coraz więcej trzeba mm żeby była pełna wię wiedziałam że nie opróżnia całych i coraz mniej się produkuję i tak stopniowo została sama butelka jam mała miała około 6-7 tyg.
Żałuję tyl;ko porażki w karmieniu przy pierwszym dziecku bo teraz wiem że dałabym radę a przy Maji nie mam sobie nic do zarzucenia.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.