Widzicie, nawet nie mam się komu pożalić:( W mieście, którym mieszkam nie mam znajomych, a starzy, ze starego miasta... cóż... po porodzie odeszli...
Ostatnio strasznie kłócę się z moją mama, u której mieszkam z Gają i chłopakiem. Zawsze było wszystko ok, a teraz nagle wszystko jej przeszkadza... Moja siostra wróciła po rocznym pobycie w Anglii i w domu stało się ciasno...
Mam do wyboru, iść do pracy, dać Gaję do żłobka, nie zacząć studiów i wynająć malutkie mieszkanko i żyć od 1-go do 1-go, albo zostać i wiecznie się kłócić za to mieć opiekę nad Gają, iść na studia i nie martwić się o finanse... ;( Jest mi tak ciężko.
Od jakiegoś czasu wiecznie chodzę i płaczę... Tak bardzo chciałabym mieszkać osobno, ale z drugiej strony chyba jednak chciałabym iść na studia... :( Niestety psychicznie nie daję już rady :( Wiecznie jestem zmęczona, boli mnie głowa, wszystko odbija się na Gai... :(
Nie proszę o rady, bo wiem, że ile osób tyle opini i tyle samo rad, ale ja na prawdę nie mam się komu wyżalić, a wiadomo, że nie można dusić w sobie ;( Serio, mam już dosyć.. ;(