Pewnie zastanawiacie się skąd taki tytuł wątku - no cóż jestem jedną z takich osób. Życie z tą chorobą nie jest łatwe ale cieszę się życiem choć wierzcie mi przeszłam wiele.
3 stycznia 2012 19:32 | ID: 717959
Ja choruję od 13 roku życia, trudno mi było się z tym pogodzić. w szkole wytykano mnie palcami (pierwszy poważny napad miałam właśnie podczas zajęć w szkole), straciłam wielu znajomych, uciekałam od ludzi bo wiecie jak trudno nastolatce pogodzić się z taką nowiną. Przeklinałam los, że akurat mnie ta choroba dopadła. Jednak miałam szczęście w odpowiednim momencie trafiłam na odpowiedniego lekarza, miałam i mam wsparcie najbliższych. Prowadzę normalne życie, mam wspaniałą córcię i męża. Ta choroba "śpi" we mnie i niestety tego nie zmienię. Muszę "wspomagać" się odpowiednimi lekami i być pod opieką specjalisty ale żyje tak jak inni. W zeszłym roku miałam tylko bardzo nieprzyjemną sytuację podczas kontrolnej wizyty u lekarza - ginekologa. Na samym wejściu i gdy tylko lekarz przeczytał o mojej chorobie (była to pierwsza wizyta u niego i moja ostatnia) to usłyszałam, że jestem osobą niespełną rozumu, nieodpowiedzialną i że takie osoby jak ja nie powinny miec dzieci a być sterylizowane. Wierzcie mi wtedy nie wiedziałam co powiedzieć ale po powrocie do domu całą noc przepłakałam.
Co za bezczelny lekarz! Prawo wykonywania zawodu powinni mu odebrać! Gbur jakiś po prostu!!!
Mój mąż często ataków nie ma, raz, dwa na pół roku mu się zdarzy, ale on potrafi wyczuć moment, kiedy może go atak złapać i odrazu mówi, że źle się czuje, żebym odłożyła córeczkę.
Ja też wyczuwam kiedy coś zaczyna się dziać to tzw. AURA. a co do lekarza to gdy byłam w ciąży z małą miałam cudowną panią ginekolog - zawsze i o każdej porze mogłam do niej zadzwonić i porozmawiać. Niestety żałuję że nie mogę już do niej chodzić bo się przeprowadziłam. W ciąży pamiętam miałam też jedno nieprzyjemne - co prawda nic nie zapowiadało takiego przebiegu sytuacji ale stalo się. Poszłam z mężem wybrać wózek dla małej to była już końcówka ciąży i nieststy wtedy dostałam napadu. Sprzedawczyni w sklepie nakrzyczała na mojego męża i na mnie(choć ja tego nie pamiętam ale mąż mi opowiedział) że robimy jej w sklepie bajzel i burdel. Totalne nie zrozumienie i nietoleracja.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.