Już jako małe dziecko zdawałam sobie sprawę z tego, że opieka rodziców nad dzieckiem ,a następnie opieka nad starszymi rodzicami to normalna kolej rzeczy... Moja matka przez całe życie opiekowała się swoimi rodzicami, mieszkaliśmy wszyscy w jednym domu. Jej jedyny brat co pewien czas przyjeżdzał w odwiedziny i tak mijał rok za rokiem. Wszystko było dobrze dopóki moja mama pełniła wszystkie obowiązki. Gdy babcia po śmierci dziadka była w naprawdę złym stanie, zatrudniliśmy dodatkowo dwie opiekunki aby miał kto się zająć babcią podczas naszej nieobecności w domu ( babcia jest w ciężkim stanie i nie można jej ani na chwilę zostawić samej). Pewnego dnia moja mama zaproponowała bratu aby choć na krótki czas zaopiekował się matką. Nie chciała aby zabrał ją na stałe ,lecz choć z dwa razy w roku przez kilka dni była u niego. I tak zaczęła się wojna...Wujek stwierdził ,że "to jest przedmiotowe traktowanie starszej osoby". Wziął babcię do siebie, ale nie na krótki czas, lecz już na stałe i zatrudnił opiekunkę, która jest z babcią 24 godziny na dobę. Z moją mamą - swoją jedyną siostrą - nie chce zamienić ani słowa, a dookoła , w całej naszej rodzinie ma mnóstwo do powiedzenia, wiele z tego w dodatku jest oczywiście przekręcone na jego stronę. Moja mama też nie jest święta, ale widzę jak się męczy, przeżywa to wszystko tak ,że zaczyna mówić od rzeczy. Cała ta sytuacja odbija się na całej naszej rodzinie. Czuję się jak w domu wariatów... Owszem, wujek zawsze wspierał nas finansowo i zostawiał pieniądze na opiekę nad babcią, ale czy pieniądze to wszystko? Jeżeli ja kiedyś będę w takiej sytuacji , to zajmę się rodzicami , wraz z siostrą będziemy sobie nawzajem pomagać , dla mnie to normalna kolej rzeczy. Nie śmiałabym nawet się oburzać, a co dopiero obgadywać moją jedyną siostrę , gdyby ta poprosiła mnie o pomoc w opiece nad NASZYMI RODZICAMI. Jak załagodzić taką sytuację ? Mam 19 lat, więc pewnie moje słowa odbiją się jak groch o ścianę ,ale może chociaż moja starsza siostra przemówiłaby im do rozsądku...