8
jelczem
Zarejestrowany: 30-11-2009 22:27 .
Posty: 1
2009-11-30 23:42:04
Cudownie romantyczna i poruszająca...te dwa epitety przywodzi mi na myśl "List w butelce" Nicolasa Sparksa. Rozwiedziona kobieta, dziennikarka, spędza urlop nad morzem. Kiedy pewnego deszczowego dnia biegnie wzdłuż plaży, odkrywa ciekawe znalezisko - list w butelce. Jest oczarowana człowiekiem, który potrafił w tak wzruszający sposób wyrazić w nim swe uczucia wobec zmarłej żony. Postanawia odnaleźć mężczyznę i udaje jej się to. Na początku nie zdradza, że czytała jego listy, insynuuje zupełnie przypadkową znajomość. Serce Garetta jest jednak wciąż zajęte przez zmarłą Katerine, a Theresa zdążyła pokochać go, zanim go poznała...Kiedy po wspólnie spędzonej nocy Garett przypadkowo znajduje w szufladzie swoje listy, wpada we wściekłość. Nie może wybaczyć Theresie oszustwa, pomimo, że zaczęła dla niego znaczyć więcej niż mógłby się spodziewać. I tu następuje przejmujący moment, od którego łzy nie przestawały lecieć mi ciurkiem...Garett widzi, jak Theresie na nim zależy, przebacza jej, bo zaczyna rozumieć, że to co do niej czuje, to miłość. Postanawia wprowadzić się do ukochanej, przedtem jednak wyrusza na morze, by po raz ostatni pożegnać się ze zmarłą żoną. Niespodziewanie szaleje sztorm, mężczyzna próbuje ratować tonącą rodzinę i...sam ginie w czeluściach oceanu. Zostawia Theresie list, w którym pisze, że nazajutrz zamierza przyjechać do niej i zostać już na zawsze. I, co szczególnie mocno zakłuło mnie w serce - że zdążył pokochać ją tak bardzo jak Katerine...Przejmująca historia, niestety bez happy endu.