aluna
Zarejestrowany: 17-09-2008 08:35 .
Posty: 4070 IP:
2010-08-29 20:32:05
Uwaga! Niewinna dziecięca zabawa może skończyć się prawdziwą tragedią. Inspektorzy handlowi wykryli w sklepach, także naszego regionu, zabawki, którymi maluchy mogą się udławić i skaleczyć. Dziecięce akcesoria są też nafaszerowane szkodliwymi substancjami. Większość bubli została wyprodukowana w Chinach, choć jedna z zabawek pochodzi z Hiszpanii.
Ze sklepów, decyzją prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, musi zniknąć zestaw czterech balonów z gwizdkiem. Zabawka została sprowadzona z Hiszpanii przez firmę ARPEX z Gliwic.
Całą serię groźnych zabawek sprowadziła firma AA Investment z Wrocławia. Za jej pośrednictwem do naszych sklepów trafiły m.in. łuk z tarczą z Chin oraz chiński zestaw policja. Łukiem maluch może się skaleczyć, gdyż znajdują się na nim ostre zadziory, a ze strzałek policyjnego zestawu odpadają gumowe przyssawki, które dziecko może połknąć. W główce lalki z Chin, także importowanej przez AA Investment, wykryto natomiast ftalany, substancję, która zaburza rozwój najmłodszych.
Tymczasem w laboratorium Oddziału Zamiejscowego Barwników i Produktów Organicznych w Zgierzu można zlecić badanie na obecność ftalanów i innych szkodliwych substancji. Koszt przebadania jednej próbki to 400 złotych.
- Nie ma jednak obowiązku zlecania takich badań i nie wszyscy importerzy się na to decydują, a takich firm na rynku działa bardzo dużo - podkreśla Krzysztof Krach, kierownik laboratorium. - Często dzieje się tak, że nieprawidłowości wykrywane są dopiero podczas kontroli, ale tych z kolei jest zbyt mało.
Kontrolerzy nie są w stanie dotrzeć do wszystkich wadliwych towarów. Teoretycznie producent lub importer, naklejając znak CE na towarze, gwarantuje, że produkt jest bezpieczny i zgodny z europejskimi normami. Często okazuje się jednak, że praktyka nie pokrywa się z teorią.
Informacje o groźnych zabawkach można znaleźć w rejestrze przedmiotów niebezpiecznych, prowadzony przez UOKiK. Firma, która wprowadzi na rynek groźne artykuły, musi poinformować o tym klientów i wycofać towar. Jeśli tego nie zrobi, prezes urzędu może nałożyć karę do stu tysięcy złotych.
Co wy na to? czy patrzycie na atest gdy kupujecie zabawki dla dzieci?