Znalazłam artykuł na ten temat
http://szkola.wp.pl/kat,108798,title,Reforma-edukacji-dlaczego-gimnazjum-to-zlo,wid,13108558,wiadomosc.html
A jakie jest Wasze zdanie na temat gimnazjum? Macie może dzieci w wieku gimnazjalnym?
13 lutego 2011 10:12 | ID: 415675
nie miałam okazji chodzić do gimnazjum. i nie żałuję. nie podobało mi się,że zrezygnowali z 8-letniej edukacji w szkole podstawowej. od tego wszystko się zaczęło. jak to możliwe,że młodzież w ciągu wakacji między 5 klasą podstawówki a 1 gimnazjum przeszła taką metamorfozę? pozwalają sobie na wszystko co najgorsze i czują się bezkarni. kiedyś w klasach obecnego gimnazjum za delikatnie szurnięte tuszem rzęsy dostawało się po uszach a kiedy patrzę na te wytapetowane,wykolczykowane,wytatuowane 13-latki... zadaję sobie pytanie gdzie są rodzice? bo szkoła szkołą,ale gdyby rodzice zwracali większą uwagę na swoje dorastające dzieci problem byłby mniejszy. wszystko zaczyna się w środowisku domowym...
To nie takie proste jak się zabrania dziewczynie się malować kiedy ona idzie do szkoły i między dzieczynami na przerwach rozmawia się tylko o malowidłach a moja dopiero chodzi do szóstej klasy gdzie i wychowawczyni zabrania im się malować i każe im się zmywać jak tylko coś zauważy. A od września idą do innej szkoły i wystarczy że będzie nauczyciel który zbagatelizuje problem i możesz sobie pogadać.
wiem,Asiu. chodzi mi o to,że rodzina+nauczyciel może cokolwiek zdziałać. jeśli jedna ze stron podważy/zbagatelizuje zdanie drugiej to dziecko czuje się zdezorientowane...
13 lutego 2011 10:17 | ID: 415679
Ja jestem przerazona tym, co sie dzieje w gimnazjum. Nie wiem, moze zrobiłam sie troche staroswiecka, no ale widok 12-14 latki, która wyglada jakby własnie wybierała sie na dyskoteke dosłownie mnie przeraza.
Jeśli chodzi o wygląd i zachowanie, to w "moich czasach" też jeszcze nie było tak źle! pamietam, ze chodząc do gimnazjum często pożyczałam rzeczy od mamy:) O makijażu nie było mowy, a odważne były juz modne wtedy ogromne kolczyki koła, które czasem zdarzało mi się założyć.
Teraz to rzeczywiście czasem można sie przestraszyć...
jak pisałam nie chodziłam do gimnazjum,ale co do tych ogromnych kolczyków kół. pamiętam jak po raz pierwszy odważyłam się je założyć w liceum. dostałam je od koleżanek na urodziny. miałam wtedy niezłego stracha jak zareagują naczucielki. czy dziś ktoś się przejmuje opiniami n-li???
13 lutego 2011 10:24 | ID: 415689
Ja jestem przerazona tym, co sie dzieje w gimnazjum. Nie wiem, moze zrobiłam sie troche staroswiecka, no ale widok 12-14 latki, która wyglada jakby własnie wybierała sie na dyskoteke dosłownie mnie przeraza.
Jeśli chodzi o wygląd i zachowanie, to w "moich czasach" też jeszcze nie było tak źle! pamietam, ze chodząc do gimnazjum często pożyczałam rzeczy od mamy:) O makijażu nie było mowy, a odważne były juz modne wtedy ogromne kolczyki koła, które czasem zdarzało mi się założyć.
Teraz to rzeczywiście czasem można sie przestraszyć...
jak pisałam nie chodziłam do gimnazjum,ale co do tych ogromnych kolczyków kół. pamiętam jak po raz pierwszy odważyłam się je założyć w liceum. dostałam je od koleżanek na urodziny. miałam wtedy niezłego stracha jak zareagują naczucielki. czy dziś ktoś się przejmuje opiniami n-li???
Chyba mało kto... Choc jest ustawa mówiaca dokładnie, co wolno, a czego nie uczniowi (np. o długości kolczyków, stylu ubierania sie, długości paznokci itp.)
14 lutego 2011 08:17 | ID: 416462
Moja najstarsza córeczka chodzi do gimnazjum.
Więc troszkę na ten temat wiem.
To wcale nie wina dzieci - rodzice w pogoni za pieniądzem pozostawiają "małoletnich" za których jeszcze prawnie odpowiedają "sobie".
Nie mogę powiedzieć, ze nie rozmawiają z dziećmi - ale właśnie te dzieci uważające się już prawie za dorosłych wiedzą doskonale co odpowiadać rodzicom aby Ci byli spokojni i zadowoleni ze swoich pociech.
Taka jest prawda - potem okazuje się wielki szok, dla rodziców, nauczycieli oraz sąsiadów.
Na każde zwrócenie uwagi - bez względu na to, kto czyni uwagę, jest agresja ( to wynik przesiadywania na necie oraz gry w których agresja jest na każdym kroku).
Winą również jest - jednak sie nie dziwię - stawanie w obronie swoich pociech, na każdą uwagę kierowana do rodzica.
Uważam, że gimnazjum to nie "zło" - ale brak zainteresowania "nastoletnimi" latoroślami.
zapytajcie jakiegokolwiek nauczyciela wychowawcę - co jedno z dzieci robi w czasie wolnym? - zapewniam, że nie otrzymacie odpowiedzi.
więc za taki stan rzeczy odpowiadają dorośli - z każdej strony.
14 lutego 2011 09:56 | ID: 416570
Mariusz, ale czy tylko w gimnazjum dzieci są pozbawione zainteresowania rodziców? Nie.
Jest to jeden z czynnikówq złego zachowania nastolatków, ale on sie tyczy nie tylko gimnazjum.
Według mnie po prostu młodzież jest wtedy w takim wieku, że jest bardziej podatna na wszelkie "pokusy" świata. Dlatego wydzieranie go ze znanego srodowiska akurat w momencie, gdy zaczyna sie etap dojrzewania, jest po prostu głupotą.
14 lutego 2011 09:58 | ID: 416572
Najlepszą metodą zaufania dziecku jest - Jego kontrola !
14 lutego 2011 10:01 | ID: 416575
Najlepszą metodą zaufania dziecku jest - Jego kontrola !
Zgoda (oczywiscie w granicach rozsądku), jednak przeniesienie dziecka (jak w moim przypadku) z malutkiej oddalonej o km od domu podstawówki z 8-osobową klasą i dobrzez znaną kadrą nauczycielską do oddalonego o 5 km gimnazjum z kompletnie nieznanymi nauczycielami i 30-osobowymi klasami tego na pewno nie ułatwia!
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.