Jestem kompletną świeżynką w tej kwestii bo dopiero po pierwszym roku i nie wiem co dalej, bo czas to zweryfikuje i równie dobrze za parę miesięcy mogę zacząć narzekać i urządzać ognisko ze wszystkich kserówek i notatek xD ale...
Czym się kierowałam? Zainteresowaniami, wiedziałam że to może być to. I oby było ;) Długo planowałam ugrofinistykę na UW, ale 1. nabór jest co dwa lata i nie wiem czy bym się dostała, 2. życie w Warszawie trochę kosztuje, 3. zapał pojawiał się i znikał ;) Później gdzieś tam chodziła mi po głowie filologia angielska ze specjalizacją tłumaczeniową i tak zastanawiałam się między fińskim i angielskim, przy okazji interesując się różnymi innymi rzeczami, chociaż nie do końca wiedziałam, do jakiej dziedziny je zaliczyć, bo jak to ująć ogólnie - "interesuję się ludźmi? Grupami ludzi? Ciągle obserwuję? Nijeee, wszyscy tak robią" xD I im więcej o tym czytałam, tym bardziej socjologia krążyła mi po głowie. No i jest ;) Póki co (podkreślam, wiem że to się może zmienić) uczę się tego, czego chciałam, co sprawia mi przyjemność, mam ochotę być aktywna, czytać dodatkowe książki z dziedzin, które mnie interesują, dowiedziałam się rzeczy, które mi się przydają i dzięki którym moje myślenie ukierunkowało się tak, jak chciałam ;) nie jest tak różowo, czasami mi się nie chce albo na niektórych zajęciach wątpię, że powinnam być w tym miejscu, są osoby, chociaż głównie w Internecie, które śmieją się z socjologów i wróżą im karierę tylko w McDonaldzie, ale mam plany i spróbuję się ich trzymać. Nie wybrałabym inaczej, nie widzę siebie na innym kierunku. Albo widzę, ale nie z takim zaangażowaniem jak teraz.
Wybrałam sama, dwa lata przed maturą powoli nastawiałam się na ten kierunek. Rodzice niczego mi nie narzucali. Powiedzieli, że mam iść na taki kierunek, który mnie interesuje. Uczelnia nie jest daleko, nie narzekam na nią specjalnie. Nikt znajomy nie jest na tym samym kierunku, jedynie dwie koleżanki piętro niżej na tym samym wydziale ;) Wychowawczyni pewnie chętniej widziałaby mnie na polonistyce na którą też sie dostałam, ale traktowałam ją jako ostateczność.
Nie wiem jak będzie z pracą, wiem co chciałabym robić, jeśli się nie uda - trudno, jest kilka innych pomysłów. Nie chciałabym poprzestać na jednym kierunku. I fiński ciągle wraca, może kiedyś zrobię chociaż jakiś kurs ;)