Statystyczny Polak nienawidzi pogody. Zimą jest mu za zimno, latem za gorąco, a jesienią zbyt ciemno i do tego jeszcze często leje. Można się oczywiście wściekać, narzekać i godzinami gapić w okno licząc na to, że za dobrych kilka miesięcy w końcu się rozpogodzi i wyjrzy słonko zza tych grubych chmur, ale można też ten czas wykorzystać dużo rozsądniej.
Wieczory jesienno-zimowe można spędzać na różne sposoby .Lecz z uwagi na to, że jestem ,,posiadaczką dwóch małych pasożytów” nasze wieczory, zwłaszcza te wczesne wieczory , mają charakter raczej familijny i muszą być organizowane raczej pod kątem dzieci, aby nikt się nie nudził i nikt nie marudził, że dookoła jest wyłącznie wielka nuuuuda. A jesień nie jest taka wcale nudna, daje nam wiele możliwości twórczego spędzania czasu. My jako rodzina korzystamy z uroków jesieni i będąc na spacerach zbieramy wszechobecne dary jesieni-kasztany, żołędzie, liście, kije itp., a potem wieczorami wspólnie z ,,naszymi pasożytami” bawimy się tworząc różne cudeńka z owych darów.
Oto nasze niektóre dzieła z ostatnich familijnych wieczorów.
Natomiast wieczory jesienno-zimowe tak zwane przeze mnie póżniejsze (czyli po godz. 22 lub 23 lub 24) wykorzystuję na intensywne spotkania z przyjaciółmi, którzy są dla mnie bardzo ważni i co najważniejsze nigdy nie zawiodą, nie zdradzą , a nauczą wiele...... Tak, póżnymi wieczorami spotykam się z książkami....
Moje ostanie spotkania z książkami wzbudziły we mnie wiele różnych emocji... Pochłaniam właśnie chyba już dziesiątą książkę opisującą stosunek mężczyzn do kobiet w świecie muzułmańskim, pokazującą arabską mentalność a przy okazji opisującą kulturę orientu (,, DROGA DO NADZIEI" Tina Rothkamm). Uwielbiam książki, które coś wnoszą do mojego życia, które na długo pamiętam, które na zawsze pozostawiają po sobie ślad.
Inspiracją do czytania tej jesieni książek o takiej tematyce jest niedawna moja wizyta w kraju muzułmańskim, gdzie byłam świadkiem okrutnego zachowania się mężczyzny względem swojej żony i małej, bezbronnej córeczki ( szarpanie i bicie na ulicy).Nie mogłam na to patrzeć tak bezczynnie. Zareagowałam szybko. Podeszłam. Oczywiście liczyłam się z tym, że to nic nie da ,że w moją stronę polecą niemiłe epitety w języku arabskim. Jednak dla mnie to i tak to nie miało żadnego znaczenia, bo nie rozumiem po arabsku. Ale teraz nie mam przynajmniej wyrzutów, że nic nie zrobiłam. Próbowałam pomóc chociaż jednym słowem…...
Aby jesienny wieczór z książką był przyjemniejszy przyda się kubek z ciepłą, aromatyczną herbatką, milutki kocyk do okrycia się i świeczka w oddali.
Miłego wieczoru życzę wszystkim miłośnikom jesienno-zimowego czytania i nie tylko!