Ja pierwszy raz jechałam Tico mając 16 lat w towarzystwe taty na fotelu pasażera i mamy stojącej na parkingu na którym miało to miejsce. Pamiętam tyle, że mój tata nie był za dobrym nauczycielem :P Ruszyć umiałam i jechałam po czym jak miałam zachamować dusałam sam hamulec auto gasło. Sytuacja powtórzyła sie kilka razy, po czym zbulwersowany ojciec stwierdził, że koniec wracamy do domu. Zdezorientowana mama wsiada do auta i pyta co się stało na co mój poirytowany ojciec mówi "bo ona nie wie, że jak się hamuje to sprzęgło trzeba wcisnąć" moja mama uświadomiła mu, że przecież mam prawo nie wiedzieć, a on miał za zadanie m to uświadomć. Następnym razem jechałam juz albo z mamą albo z dziadkiem po leśnych drogach :)