z olbrzymia przyjemnoscia słyszy sie o takich lotniczych katastrofach, gdzie dzięki doskonałej reakcji pilota i załogi samolotu wszyscy przeżyli chociaż wysiadły dwa silniki. az mi dech zaparło jak słyszałam tych szczesliwych, dziekujacych za zycie pasażerów. oczywiscie pilot wyszedł z samolotu ostatni. słusznie stal się bohaterem Ameryki! czy to cud? biorąc pod uwage, że, jak słyszałam, to pierwsza sytuacja gdy przy awarii aż dwóch silników wszyscy przeżyli, wydaje mi sie że tak! oby jak najwięcej takich ludzi jak ten pilot!