12 kwietnia 2010 14:10 | ID: 190744
12 kwietnia 2010 14:12 | ID: 190746
12 kwietnia 2010 14:14 | ID: 190749
12 kwietnia 2010 15:40 | ID: 190798
dostaję wiele takich maili. No i nie wiem, nie na kazde odpisuję. Jak mail pochodzi od znajomego to co innego niz jak od obcego.
12 kwietnia 2010 15:43 | ID: 190802
12 kwietnia 2010 16:18 | ID: 190834
12 kwietnia 2010 22:52 | ID: 191166
12 kwietnia 2010 23:06 | ID: 191176
13 kwietnia 2010 01:55 | ID: 191193
13 kwietnia 2010 06:17 | ID: 191201
13 kwietnia 2010 07:54 | ID: 191217
13 kwietnia 2010 17:55 | ID: 191595
W e-mailu kryje się też inny haczyk - „wielka rzecz tanim kosztem": po prostu bez żadnego wysiłku okażę się dobrym człowiekiem, nie ruszając się z miejsca, uratuję czyjeś życie, moi znajomi dowiedzą się, że „mam serce". Przypomina to nieco mechanizm (często bezużytecznych) zbiórek śmieci na cele charytatywne.
Niestety, apel o pomoc dla Racheli/Jolki/Wandzi to fałszywka:
* George Arlington, ojciec dziecka chorego na białaczkę, nigdy nie istniał, * i taki też status ma owe dziecko, * dlaczego „jedyny sposób" na ratowanie dziecka polega na rozsyłaniu niejasnych listów? dlaczego nie podano żadnej strony WWW, na której można by znaleźć dodatkowe informacje i np. numer konta? * AOL, ZDNET, Epuls ani Onet nie są zaangażowane w taką akcję łańcuszkową (ani w jakąkolwiek podobną), * jakby to wyglądało? tutaj dziecko umiera, a poważne firmy płacą za zaśmiecanie Sieci i rozprzestrzenianie jakichś podejrzanych listów-łańcuszków, * zresztą nie ma żadnej technicznej możliwości, by firma AOL, ZDNET, Epuls czy Onet mogła „sprawdzić, ile osób dostało" list, w jaki niby sposób amerykański dostawca usług internetowych mógłby policzyć, ile razy takiego e-maila - przetłumaczonego na polski! - przesłali sobie polscy internauci?!
Fałszywka została pierwotnie, około roku 2001 (!), spisana w języku angielskim (zob. informacje serwisu BreakTheChain.org). Łańcuszek przetłumaczono na polski, już na naszym gruncie przeszedł kilkanaście „mutacji":
www.atrapa.net Niech zgadnę... hmmm... firma AOL płaci za każdego przesłanego maila 32 centy?13 kwietnia 2010 22:42 | ID: 191760
14 kwietnia 2010 08:39 | ID: 191827
W e-mailu kryje się też inny haczyk - „wielka rzecz tanim kosztem": po prostu bez żadnego wysiłku okażę się dobrym człowiekiem, nie ruszając się z miejsca, uratuję czyjeś życie, moi znajomi dowiedzą się, że „mam serce". Przypomina to nieco mechanizm (często bezużytecznych) zbiórek śmieci na cele charytatywne.
Niestety, apel o pomoc dla Racheli/Jolki/Wandzi to fałszywka:
* George Arlington, ojciec dziecka chorego na białaczkę, nigdy nie istniał, * i taki też status ma owe dziecko, * dlaczego „jedyny sposób" na ratowanie dziecka polega na rozsyłaniu niejasnych listów? dlaczego nie podano żadnej strony WWW, na której można by znaleźć dodatkowe informacje i np. numer konta? * AOL, ZDNET, Epuls ani Onet nie są zaangażowane w taką akcję łańcuszkową (ani w jakąkolwiek podobną), * jakby to wyglądało? tutaj dziecko umiera, a poważne firmy płacą za zaśmiecanie Sieci i rozprzestrzenianie jakichś podejrzanych listów-łańcuszków, * zresztą nie ma żadnej technicznej możliwości, by firma AOL, ZDNET, Epuls czy Onet mogła „sprawdzić, ile osób dostało" list, w jaki niby sposób amerykański dostawca usług internetowych mógłby policzyć, ile razy takiego e-maila - przetłumaczonego na polski! - przesłali sobie polscy internauci?!
Fałszywka została pierwotnie, około roku 2001 (!), spisana w języku angielskim (zob. informacje serwisu BreakTheChain.org). Łańcuszek przetłumaczono na polski, już na naszym gruncie przeszedł kilkanaście „mutacji":
www.atrapa.net Niech zgadnę... hmmm... firma AOL płaci za każdego przesłanego maila 32 centy?14 kwietnia 2010 16:47 | ID: 192082
W e-mailu kryje się też inny haczyk - „wielka rzecz tanim kosztem": po prostu bez żadnego wysiłku okażę się dobrym człowiekiem, nie ruszając się z miejsca, uratuję czyjeś życie, moi znajomi dowiedzą się, że „mam serce". Przypomina to nieco mechanizm (często bezużytecznych) zbiórek śmieci na cele charytatywne.
Niestety, apel o pomoc dla Racheli/Jolki/Wandzi to fałszywka:
* George Arlington, ojciec dziecka chorego na białaczkę, nigdy nie istniał, * i taki też status ma owe dziecko, * dlaczego „jedyny sposób" na ratowanie dziecka polega na rozsyłaniu niejasnych listów? dlaczego nie podano żadnej strony WWW, na której można by znaleźć dodatkowe informacje i np. numer konta? * AOL, ZDNET, Epuls ani Onet nie są zaangażowane w taką akcję łańcuszkową (ani w jakąkolwiek podobną), * jakby to wyglądało? tutaj dziecko umiera, a poważne firmy płacą za zaśmiecanie Sieci i rozprzestrzenianie jakichś podejrzanych listów-łańcuszków, * zresztą nie ma żadnej technicznej możliwości, by firma AOL, ZDNET, Epuls czy Onet mogła „sprawdzić, ile osób dostało" list, w jaki niby sposób amerykański dostawca usług internetowych mógłby policzyć, ile razy takiego e-maila - przetłumaczonego na polski! - przesłali sobie polscy internauci?!
Fałszywka została pierwotnie, około roku 2001 (!), spisana w języku angielskim (zob. informacje serwisu BreakTheChain.org). Łańcuszek przetłumaczono na polski, już na naszym gruncie przeszedł kilkanaście „mutacji":
www.atrapa.net Niech zgadnę... hmmm... firma AOL płaci za każdego przesłanego maila 32 centy?Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.