14 grudnia 2013 15:23 | ID: 1054904
Istnieje jakies pojecie, okreslenie w psychologii odnoszace do sytuacji,kiedy np.nagle zaczynamy odczuwac "obrzydzenie" do osoby nam bliskiej?
Np.mam znajoma,z ktora znam sie od dziecka. Zawsze razem sie trzymalysmy,aczkolwiek z mojego punktu widzenia to nie byla przyjazn.kochalam ja, ale bardziej jako siostre. Po prostu zbyt czesto byla wobec mnie nie fair. Ale to nie o to chodzi. Gdy juz dotarlysmy do tego wieku 16-18 lat to dosyc czesto zaczelysmy sie klocic. Najgorsze,ze z byle powodu. Zwykle to ona wlasnie wywolywala klotnie. A to z powodu,ze nie poszlam z nia do sklepu,albo nie chcialam pojechac gdzies na impreze, lub z innego glupiego,niezrozumialego przeze mnie powodu. Z tych pretensji wychodzila klotnia. Po czasie, czytajac te smsy,bo zwykle to zamiast gadac w 4 oczy,to ona smsowo to zalatwiala. Czytajac wieczne pretensje,klotnie czulam sie okropnie,jakby mi ktos noz w serce wbijal.denerwowalam sie niezwykle mocno,plakalam czasami z bezsilnosci,strasznie to przezywalam.nie wiem czy bardziej ta klotnie,czy sam fakt,ze z tak blachych powodow wychodzily. Nienawidzilam tego, to bylo tak straszne uczucie,ze czasami gdy odp.ze nie pojde z nia na miasto,bo mnie glowa boli lub nie ma mnie w domu, to czulam okropny lek przed tym,ze zaraz sie zacznie. To byl lek.tak.. LĘK..teraz piszac o tym czuje to samo. W kazdej chwili moge sie rozplakac,czuje kruchosc. To nie chodzi o lek przed nia,bo wiedzialam,ze to normalne,ze jak jesten chora,czy sie zle czuje to nie wyjde z domu czy cos..ale to byl lek wlasnie przed tym uczuciem,jakie czulam,podczas tych czestych smsowych jej wyrzutow. Najgorsze bylo to,ze ona po zdenerwowaniu mnie,wyprowadzeniu z rownowagi nagle po godzinie pisala normalnie jak gdyby nigdy nic.
Teraz siedzac i myslac o tym spokojnie nadal czuje jakbym miala zaraz wybuchnac. Doszlam do wniosku,ze jest cos nie ok, czuje cholerny lek nawet teraz. To tak jakby urodzilo we mnie jakas traume,gleboka rane..nie wiem..
Po 2latach takich relacji (one byly od zawsze,ale od 2,3lat pojawialy sie te nerwy mocne i odbieranie tego inaczej. Spowodowane moze tym,ze nerwicy lekkiej nabawilam sie przez ten czas.) No wiec zaczelam odczuwac wielkie obrzydzenie do niej..taka jakas nienawisc..nie wiem jak to nazwac..kiedy wychodzilysmy gdzies razem to czasem wyladowywalam na niej nerwy. To chyba przez to,ze sie zmuszalam..nie umialam juz udawac..nie bylam dzieckiem,mialam dosyc tych klotni,tego jej lekcewazenia.
Tak wiec nasze relacje sie zaczely psuc. Oddalilysmy sie od siebie,ale to tylko ja zaczelam zauwazac od dawna
15 grudnia 2013 01:29 | ID: 1055131
"To chyba przez to,ze sie zmuszalam"
to zmuszanie odnosi się do "bliskich relacji"... do kontaktowania się. Tzn. udawałam, że jest wszystko ok. A nie było! To mogło trwać nieskończenie długo,a ja bym wylądowała w psychiatryku. Nerwy mnie zjadały, taki dziwny ból czy ogromny smutek czułam przy tych kłótniach z błachego powodu. Pretensje, zdenerwowanie mnie, a po chwili jak gdyby nigdy nic się nie działo. Ale się działo. cholernie przeżywałam każdą taką smsową sprzeczkę, która była dla mnie wielką katorga. Jak sobie przypomnę to naprawdę czuję to samo. Czuję też, że jest to niewyjaśnione i taki niedosyt. Jak pomyślałam o przerwie czułam ogromną ulgę. Taką wewnętrzną radość. WOlnosć od tego cierpienia. Na prawdę może i śmieszne użycei słowa "cierpienie", bo w końcu sama piszę, że to sprzeczki, ale one tak na mnie wpływały. nie wiem, może to przez samą świadomość, że jest dla mnie bliska i nie rozumiałam jej postepowania. MOże dojrzałam na tyle, aby zdać sobie sprawę, że to była toksyczna znajomość. Mówiłam jej wiele razy, że o byle co naskakuje na mnie, a ja się denerwuje i przeżywam to wszystko i mam dosyć. Ona nic nie rozumie. Oczywiście ta przerwa itp. wyszło na to, że "Masz mnie głęboko w d** i chcesz zerwać znajomość"
Odpowiadam : nie! jakbym chciała zerwać znajomosć z Tobą, to zrobiłabym to już bardzo dawno! i nie znosiłabym tego jaka jesteś i tych kłótni, które mnie tak dużo kosztują. To, że chcę to naprawić, rozmysleć, pójść w innym kierunku, aby polepszyć nasze konkaty - to świadczy o tym, że Cię kocham i nie chcę Cię stracić, tych kilkunastu lat kolegowania się."
teraz? nie zależy mi już na niczym. Nie chcę się starać, bo wiem, że to nie ma sensu.
15 grudnia 2013 01:52 | ID: 1055132
nie widziałysmy się od 4miesięcy, kiedy to dostałam od niej smsa, że nie chce mnie znać i ma mnie dosyć.
o co chodziło?
Było święto w mojej miejscowości. Zjeżdża się do każdego rodzinka. U mnie naprawdę sporo ludzi się zjechało, co bardzo mnie cieszyło. Lubię taką rodzinną atmosfere, szczególnie, że to jedyny dzien w roku, w który widzę się z 20 osobami tam zebranymi :)
Napisała mi smsa czy idziemy na zabawę, karuzele itp. Choć spędziłyśmy tak naprawdę połowę dnia razem..od 7 rano do jakiejś 15godziny. Ja do niej, że na razie nie..chcę z rodziną posiedzieć, zaproponowałam,aby też sobie poszła z rodzinką, spędziła czas. Pochodziłyśmy od rana i ja też chcę z moją family spędzić czas - RAZ na ten "ruski rok". Wiedziała też, że na godzinkę, dwie jeszcze z siostrą i bratem miałam się przejć na piwo. Normalne, zresztą nigdy nie spędziłam z nimi czasu w to własnie święto, bo od dziecka spędzałam calutki z nią, z moja "koleżanką". No i poszłam z nimi na to piwo, mówiłam jej kilka dni przed, że się umówiłam z nimi. A że moja siostra nie przepada ani brat za nią, to nie mogłam połączyć tegow jedno spotkanie. Za 2godziny dostałam długiego smsa z jakimiś wyzwiskami dodając, że nie chce mnie znać.
Hmm.. to wygląda tak... Kwestia przyzwyczajenia. razem świrowałyśmy zawsze, bawiłyśmy się, ale to nie znaczy, ze musimy wszystko robi razem. Mam rodzinę, chcę mieć innych znajomych też! Ona nigdy nie przepadała za moimi koleżankami. Była po prostu zazdrosna. Nawet jak na 18stke poszłam do koleżanek dawnych z gimnazjum to powiedziała mi sama, że zazdrosna była. To była sobota. ja się bawiłam, a ona w domu siedziała.
Denerwuje mnie jej bezmyślność. Ost. na jakiejś stronie wykupiła mi sprzed nosa oryginalne, jedyne, unikatowe spodnie, które miałam zapisane w zakładce, skopiowała i kupiła. Dzień po - oznajmiła mi "Nie gniewasz się? Spodobały mi się te spodnie, kupiłam je. Są świetne nie?"
To tylko spodnie, wiem. NIe byłam wkurzona, nie dotknęło mnie to, że ona te głupie spodnie będzie miała a ja nie. NIe dbam o to. Tylko zabolał mnie sam fakt - lekceważenie, bezmyslnośc, egoizm. To tylko ciuch. Kiedy mówiłam "mogłaś się mnie zapytać. Co by Ci szkodziło? Poczułam się, jakbyś miała mnie w dupie. Oznajmiasz mi po fakcie. Nie liczysz się z moim zdaniem". Ona na to "o Boże. Miałaś tyle ciuchów zapisanych. I tak pewnie byś ich nie kupiła."
Nast, błachy przykład. W sklepie uaptrzyłam sobie świetną sukienkę. Jej tez się spodobała. zawsze miałysmy podobny bardzo gust. Przymierzałyśmy itp. Nawet ktoś z prebieralni obok pochwalił, że dobrze wyglądałam. Niestety byłyśmy daleko od domu, nie starczyło mi gotówki. jakieś 20-30zł. Jej zostało więcej pieniążków - sukienkę oczywiście kupiła. ZOstało jej pieniędzy, akurat chyba 40zł. Nie pożyczyła mi. Dokupiła sobie zwyczajny czarny pasek do sukienki, któryy mogłaby sobie bez problemu w naszym mieście czy na internecie kupic. ZResztą ciągle powtarza w takich sytuacjach "Nie mogę Ci pożyczyć, bo może coś mi się jeszcze spodobać i nie będę wtedy miała". Ja jej czasem pożyczałam ostatnie pieniądze jakie mialam, kiedy miala problem. Zostawałam przy 0zł. aby jej pomóc.
To są z przeszłości przykłady..2-4 lata w tył. ale i dzisiejsze.nic się nie zmieniało z kolejnym rokiem.
Zawsze była zazdrosna, postępowała bezmyślnie, czasem bardzo egoistycznie.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.