Wiem, że mamy zimę ale ostatnio spotkałam się z opinią,ze kremy z wysokimi filtrami są w jakiejś mierze przyczyną krzywicy u dzieci.
Jak wiadomo niedobór witaminy D powoduje wspomnianą krzywice. Naturalnym "producentem" tej właśnie witaminy jest słońce. Taki wysoki filtr zatrzymuje promienie. Nie mowie o nieużywaniu w ogóle jakiegoś filtra ale myślę, ze w wielu przypadkach te niższe wystarczają by organizm dziecka był ochroniony a zarazem w organizmie zadomowiła się witamina D. Czy nie lepiej na co dzień, latem nie aplikować kremów o niżej wartości filtra? I tak nie mamy za dużo słońca w ciągu roku, które by mogło palić skórę dziecka jak na wycieczce w ciepłych krajach. Kolejna logiczną sprawą dla rodzica jest to, że nie pozwala w słoneczne dni przebywać dzieciom długo na słońcu.
Jakie jest wasze zdanie? Czy SPF 50 jest takie konieczne w kremie w naszym klimacie?
Którą witaminę D uważacie za lepszą? Tą naturalną czy z kapsułek?
Znalazłam jeszcze taki artykuł , którypotwierdza usłyszaną wczesniej opinie.
"W obecnych czasach mieszkańcy Wielkiej Brytanii, (choć można to odnieść równie dobrze do większości zamożnych społeczeństw europejskich) spędzają znacznie więcej czasu przed ekranami telewizorów i komputerów, ograniczając jednocześnie czas spędzany na, zewnątrz, czyli np. na słońcu. Dotyczy to zwłaszcza najmłodszych – już kilkuletnie dzieci nie widzą nic poza telewizją i monitorami komputerów, u nastolatków jest to nagminne. Na dodatek przy tych nielicznych okazjach, kiedy dzieci mogą mieć kontakt ze słońcem, rodzice, zastraszeni kampaniami antysłonecznymi, aplikują im kremy z filtrami UV, które blokują dostęp biopozytywnych promieni UVB i tym samym uniemożliwiają naturalną produkcję potrzebnej do ich prawidłowego rozwoju witaminy D. Rezultatem jest prawdziwa epidemia niedoboru witaminy D, prowadząca do szeregu chorób – ze wspomnianą krzywicą włącznie."
http://www.solarium.pl/index.php/aktualnosci/43/filtry-uv/242/powrot-krzywicy-to-realne-zagrozenie#