Pan Maciej choruje na cukrzycę. Kiedy wracał autobusem z pracy, spadł mu cukier. Mężczyzna opadł z sił i ledwo trzymał się na nogach. Kierowca autobusu wezwał straż miejską z powodu dziwnego zachowania mężczyzny. Straż miejska, która przyjechała na miejsce, zabrała pana Macieja do izby wytrzeźwień w Zabrzu (woj. śląskie). Dopiero tam zauważono, że pan Maciej ma na ręka opaskę informującą o jego chorobie. Jak powiedział Kontaktowi 24 mężczyzna, wypuszczono go dopiero po kilku godzinach z rachunkiem na prawie 300 złotych.
- Ja nie wiedziałem co się wokół mnie dzieje. Zabrali mnie na izbę wytrzeźwień rozebrali do majtek i trzymali mnie z pijanymi osobami - powiedział Kontaktowi 24 pan Maciej, mieszkaniec Świętochłowic.
"Powinni zauważyć opaskę"Pan Maciej nosi na ręku specjalną opaskę "Jestem cukrzykiem. Jeśli zasłabnę wezwij lekarza". - Strażnicy miejscy, którzy przyjechali na miejsce powinni zauważyć, że mam taką opaskę - uważa mężczyzna.
Jak dodał, w plecaku miał dokumenty potwierdzające jego chorobę oraz insulinę i glukometr.
Opaskę pana Macieja zauważyli dopiero w izbie wytrzeźwień, ale jak mówi mężczyzna, nadal nie udzielono mu pomocy.
- Kiedy oprzytomniałem kilkakrotnie dzwoniłem dzwonkiem i mówiłem, że jestem cukrzykiem i mogę zapaść w śpiączkę, jeżeli nie wezmę insuliny. Oni straszyli tylko, że zapną mnie w pasy - dodał.
Więcej TUTAJ