"Dopuszczenie do dystrybucji w polskich aptekach środków wczesnoporonnych, a więc po prostu aborcyjnych, stanowi oczywiste złamanie polskiego prawa.
Uznawanie preparatów takich jak escapelle czy uno-one za antykoncepcyjne (czyli uniemożliwiające poczęcie dziecka, a nie jego rozwój i urodzenie) jest zwyczajnym kłamstwem.
Wzywamy zatem prezesa Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, pana Grzegorza Cessaka, do natychmiastowego formalnego wycofania pozwolenia na dopuszczenie do obrotu wszelkich preparatów o działaniu poronnym, a wszystkie władze publiczne – do przeciwdziałania omijaniu prawa, które chronić ma życie najsłabszych." - apeluje Prezes Prawicy RP Marek Jurek.
"Środki wczesnoporonne są w Polsce zabronione. Nie ma ich w legalnej sprzedaży. Marek Jurek myli je z antykoncepcją doraźną, „po stosunku”, czyli środkami, które powodują, że plemnik nie wnika do jaja, albo zapobiegają zagnieżdżeniu się zygoty w macicy. Zaczynamy więc mówić o ochronie życia poczętego przed poczęciem.
Szaleństwo? A może w tym szaleństwie jest metoda? Może chodzi o to, by oswoić publiczność z takimi absurdami; by przyjęła, że to po prostu jedna z równorzędnych stron sporu. Tak, jak dziś wzruszeniem ramion przyjmuje porównywanie in vitro z holocaustem, choć jeszcze niedawno uznano by to za obłęd." - odpowiada na tę wiadomość w "Polityce" Joanna Podgórska.
A jak Wy uważacie - czy tego typu preparaty powinny zostać wycofane?