Mój Kuba w nocy z niedzieli na poniedziałek zwymiotował. Raz. Rano wstał jakby nigdy nic. Zrobił twardą kupkę i poszedł do przedszkola. Po powrocie był trochę zmęczony, poleżał. Potem poszliśmy na plac zabaw i zachowywał się normalnie ale bez oporów wrócił do domu co mu się nie zdarza. W domu zachowywał się normalnie. Ale nic nie jadł. W przedszkolu podobno tylko kanapkę ale nie wiem czy to prawda. Po 19:00 w kąpieli zbladł, oczy podkrążone, ledwo doczłapał się do łózka. Dziś rano nie mogłam go dobudzić. A gdy się udało nie miał siły się ruszyć. Ledwo doszedł do łazienki i wrócił do łóżka. I śpi. Kompletnie jak nie on. Jest słaby, nie ma gorączki, mówi po cichu, widać, że nie ma siły. No i ten sen po nocy. Powiedział, że boli go brzuszek.
Nigdy u nas takiej sytuacji nie było. On baaardzo rzadko choruje. Nie wymiotuje, nie ma biegunki, pije.
Co robić?