Sekretarka, kelnerka, asystentka po "czterdziestce". Okazuje się, że nie. Dziennikarka Wirtualnej Polski podała się za 41 osobę szukającą pracy i usłyszała, że "szef potrzebuje asystentki, która będzie odpowiednio reprezentować szkołę przed klientami i kontrahentami, dlatego niestety, ale szkoda czasu na rozmowę…" 47 letni były kierowca ciężarówki usłyszał zaś, że "emerytów i dziadków nie przyjmujemy". Przepisy mówią jasno, że pracodawca nie może nikogo dyskryminować ze względu na wiek. To jednak jest przepis niestety martwy. Co powinno się zadziać, jak powinno zmienić się prawo, aby przedsiębiorcy zaczęli je w końcu przestrzegać? Ciekaw jestem Waszych opinii.
A tak poważnie. Jest to dyskryminacja, nierówne traktowanie. Odpowiedź wydaje się prosta. Zgłaszać takie przypadki i żądać respektowania obowiązującego prawa.
Wszyscy jednak wiemy, że na nic to się zda. Pracodawca zawsze może powiedzieć, że zatrudniona przez niego osoba ma lepsze kwalifikacje, kompetencje itp.
Jest i pewnie pozostanie ten przepis, przepisem martwym.
Moim zdaniem osoba po 40. jest wręcz lepszym pracownikiem niż młoda, zaraz po studiach - doświadczona, zwykle z unormowaną sytuacją rodzinną, znajaca swoja wartość. Dziwi mnie takie podejście pracodawców! Po pierwsze prezencja to tylko dodatek, po drugie często i gęsto kobieta dojrzała prezentuje sie po stokroć lepiej niż "dwudziestka"! Ma gust i styl.
