6 grudnia 2010 13:44 | ID: 345188
25 lutego 2011 06:50 | ID: 429792
Lansujesz, Bartt, uparcie w wielu wątkach tezę, że winne wczesnej inicjacji seksualnej, ciąż i aborcji nieletnich jest współczesne wychowanie seksualne, zarówno w Polsce, jak i w krajach Unii. W Polsce wychowanie do życia w rodzinie obecne jest w szkole podstawowej i gimnazjum w wysokości ½ h w tygodniu. Religia zaś 2 h – cztery razy więcej. Więc ja odwrócę Twoją tezę i oskarżę nauczanie religii w szkole o nieumiejętność dotarcia do młodzieży i bardzo niski wpływ na kształtowanie postaw religijnych, również wobec płciowości i sexu, zatem o bardzo niską skuteczność. Ewangelizacja od przedszkola w Polsce do matury, w tak wielkim zakresie ( np. lekcji fizyki, chemii, biologii, geografii jest w gimnazjum 1 i 1/3h w tygodniu) powinna rodzić odpowiednie owoce w postaci zachowań w zgodzie z religijnym nauczaniem. Toteż Kościół i ludzie, którym katolickie wychowanie leży na sercu, zamiast poszukiwać przyczyn na zewnątrz- co nic nie da poza ględzeniem, mogliby spojrzeć wnikliwiej na lekcje religii, które w ogromnej większości nie odpowiadają na zapotrzebowanie dzieci i młodzieży, a wielu treściach zupełnie nie przystają do poziomu rozwojowego dzieci. Kto ciekawy może znaleźć w Internecie podstawy programowe z religii – nasycenie maksymalnie teologią, rzeczami tak trudnymi nie tylko do zrozumienia przez dzieci, ale i dorosłych, mało miejsca na tematy bliskie sposobowi odczuwania przez młodych. W dodatku często przypadkowi katecheci: kostyczni z fatalnymi relacjami interpersonalnymi młodzieży.
A wiesz, co usłyszała moja znajoma dyrektorka szkoły od proboszcza? Ze niskiej frekwencji uczniów na Mszy św. niedzielnej winna jest właśnie jej szkoła, wyłączając z winy nielubianą powszechnie katechetkę, która nic nie robi dla przyciągnięcia dzieci do Kościoła. Ten grzech jest też udziałem proboszcza- żadnych działań.
Dla mnie ten fakt obrazuje częsty stosunek Kościoła Katolickiego do spraw ważnych, który Ty, Bartt, również często reprezentujesz- szukanie winy w innych. Chciałoby się w takiej sytuacji polecieć Ewangelią: „Widzisz drzazgę w oku bliźniego, w swoim belki nie dostrzegasz”.
25 lutego 2011 07:24 | ID: 429794
Moja córka miała PDŻWR prowadzone przez panią od biologii,była zachwycona.Teraz prowadzi te zajęcia pani od techniki,słowa córki ;;żal''
a czy którykolwiek z tych nauczycieli faktycznie ma wykształcenie odpowiednie dla tego przedmiotu?? Prowadzą je nauczyciele, którym brak kawalka etatu itp. i w tym też tkwi problem, to powinien byc przedmiot jak każdy inny z odpowiednio wykształconą kadrą.
25 lutego 2011 09:27 | ID: 429925
Odpowiednią... to znaczy jaką?
Bo w Szkocji (początek wątku) też chyba chcieli "odpowiedniej" edukacji.
Taką, która nie przedstawia seksu jako czegoś, co bez przeszkód mogą robić nastolatki, a jako dopełnienie miłości. Nie mowi o nim przedmiotowo, a pokazuje, ze mamy wybór, jak ta część naszego zycia będzie wyglądała. Ucząca zarówno o antykoncepcji, jak i o stronie etycznej życia seksualnego. Nigdy nie mozna patrzeć na problem jednostronnie - trzeba pokazywać wszystkie jego oblicza.
25 lutego 2011 09:29 | ID: 429929
Moja córka miała PDŻWR prowadzone przez panią od biologii,była zachwycona.Teraz prowadzi te zajęcia pani od techniki,słowa córki ;;żal''
a czy którykolwiek z tych nauczycieli faktycznie ma wykształcenie odpowiednie dla tego przedmiotu?? Prowadzą je nauczyciele, którym brak kawalka etatu itp. i w tym też tkwi problem, to powinien byc przedmiot jak każdy inny z odpowiednio wykształconą kadrą.
Aneta ma rację. Ten przedmiot jest trkatowany "po macoszemu". Często taka lekcja polega na odrabianiu zadan domowych z innych przedmiotów... Jaki z tego wniosek? Ano taki, ze skoro winna jest edukacja seksualan, to tak naprawdę...winny jest jej brak - bo lekcje w szkołach z edukacją seksualną mają niewiele wspólnego.
25 lutego 2011 11:04 | ID: 430091
A ja to tak sobie myślę, że prawda to po środku leży. Bo nigdy nie jest tak co jedna tylko strona winna jest. Każdy kij ma dwa końce. I trzeba by żeby obie te strony sie w piersi uderzyły i powiedziały jasno: tak - to zrobiliśmy dobrze a to żle. I jakiś wspólny poziom szukać by nie swoje ale innych dobro widzieć. A tu każdy w swoje wpatrzony i nic innego nie przyjmuje. Smutne to bo wiele by dobra moża razem robić. No ale ja to taki wiejski głupek jestem to nie muszę mieć racji. Ale tak sobie właśnie myślę. I nie tylko w takim temacie. W innych też.
25 lutego 2011 11:08 | ID: 430097
A ja to tak sobie myślę, że prawda to po środku leży. Bo nigdy nie jest tak co jedna tylko strona winna jest. Każdy kij ma dwa końce. I trzeba by żeby obie te strony sie w piersi uderzyły i powiedziały jasno: tak - to zrobiliśmy dobrze a to żle. I jakiś wspólny poziom szukać by nie swoje ale innych dobro widzieć. A tu każdy w swoje wpatrzony i nic innego nie przyjmuje. Smutne to bo wiele by dobra moża razem robić. No ale ja to taki wiejski głupek jestem to nie muszę mieć racji. Ale tak sobie właśnie myślę. I nie tylko w takim temacie. W innych też.
Ja też jestem ze wsi i nie uważam, ze przez to mam mieć mniej do powiedzenia:)
Masz rację Loana - współpracy w każdej dziedzinie my Polacy musimy się wreszcie nauczyć.
25 lutego 2011 11:10 | ID: 430102
Oj przepraszam Panią. Nie chciałam urazić. Ale tak mi się myśli jak patrzę na spory różne. Mało jest zgody. Mało porozumień. Nie szuka się wpsólnych roziązań. Każdy ciągnie do siebie.
25 lutego 2011 11:14 | ID: 430109
Oj przepraszam Panią. Nie chciałam urazić. Ale tak mi się myśli jak patrzę na spory różne. Mało jest zgody. Mało porozumień. Nie szuka się wpsólnych roziązań. Każdy ciągnie do siebie.
Nie trzeba sie zwracać per pani Loano:) Jetsem Mama Julki - albo po prostu Ola:) Miło mi bardzo.
Nie uraziłaś mnie absolutnie. Wiem, ze czasem osoby ze wsi są tak postrzegane jak piszesz, ale nie wolno nam mieskzańcom wsi się na to zgadzać:)
Masz rację - zgoda buduje, niezgoda rujnuje, a u nas wciąz wiecej waśni... Więc nie ma co się dziwić, że sytuacja wyglada tak, a nie inaczej.
jedna zrzuca winę na drugiego, tak, jak w przypadku tej edukacji seksualnej.
25 lutego 2011 13:35 | ID: 430280
Lansujesz, Bartt, uparcie w wielu wątkach tezę, że winne wczesnej inicjacji seksualnej, ciąż i aborcji nieletnich jest współczesne wychowanie seksualne, zarówno w Polsce, jak i w krajach Unii. W Polsce wychowanie do życia w rodzinie obecne jest w szkole podstawowej i gimnazjum w wysokości ½ h w tygodniu. Religia zaś 2 h – cztery razy więcej. Więc ja odwrócę Twoją tezę i oskarżę nauczanie religii w szkole o nieumiejętność dotarcia do młodzieży i bardzo niski wpływ na kształtowanie postaw religijnych, również wobec płciowości i sexu, zatem o bardzo niską skuteczność. Ewangelizacja od przedszkola w Polsce do matury, w tak wielkim zakresie ( np. lekcji fizyki, chemii, biologii, geografii jest w gimnazjum 1 i 1/3h w tygodniu) powinna rodzić odpowiednie owoce w postaci zachowań w zgodzie z religijnym nauczaniem. Toteż Kościół i ludzie, którym katolickie wychowanie leży na sercu, zamiast poszukiwać przyczyn na zewnątrz- co nic nie da poza ględzeniem, mogliby spojrzeć wnikliwiej na lekcje religii, które w ogromnej większości nie odpowiadają na zapotrzebowanie dzieci i młodzieży, a wielu treściach zupełnie nie przystają do poziomu rozwojowego dzieci. Kto ciekawy może znaleźć w Internecie podstawy programowe z religii – nasycenie maksymalnie teologią, rzeczami tak trudnymi nie tylko do zrozumienia przez dzieci, ale i dorosłych, mało miejsca na tematy bliskie sposobowi odczuwania przez młodych. W dodatku często przypadkowi katecheci: kostyczni z fatalnymi relacjami interpersonalnymi młodzieży.
A wiesz, co usłyszała moja znajoma dyrektorka szkoły od proboszcza? Ze niskiej frekwencji uczniów na Mszy św. niedzielnej winna jest właśnie jej szkoła, wyłączając z winy nielubianą powszechnie katechetkę, która nic nie robi dla przyciągnięcia dzieci do Kościoła. Ten grzech jest też udziałem proboszcza- żadnych działań.
Dla mnie ten fakt obrazuje częsty stosunek Kościoła Katolickiego do spraw ważnych, który Ty, Bartt, również często reprezentujesz- szukanie winy w innych. Chciałoby się w takiej sytuacji polecieć Ewangelią: „Widzisz drzazgę w oku bliźniego, w swoim belki nie dostrzegasz”.
BRAWO !!!! Zgadzam się w 100 %. tylko dołozyłabym jeszcze wychowanie w domach polskich, które o ile mnie pamięc nie myli, w większości określają się jako katolickie....
25 lutego 2011 15:36 | ID: 430421
Zabawne, jak wybiórczo do Ewangelii Elanai podchodzisz. Może to i wygodne, ale...
Czy katechezy w szkole powinny stać na wyższym poziomie? Oczywiście, że tak. I ten poziom powinien być z roku na rok lepszy. Czy zadaniem katechezy jest edukacja seksualna? (pomijając tą dziwną nazwę) Zachowania zgodne z katolicką etyką seksualną powinny być owocem duchowej postawy ludzi. Jednak na katechezie mówi się też o wielu innych, bardzo ważnych sprawach, które mimo wszystko mają pierwszeństwo przed kwestiami związanymi z seksem. I to zajmuje sporo czasu. Katecheza nie ogranicza tej tematyki tylko do spraw seksu - ale próbuje ogarnąć całość relacji kobieta-mężczyzna.
Czemu zatem mimo lekcji religii młodzi ludzie postępują wbrew wierze? Po pierwsze - biorą przykład od swoich rodziców, którzy często prezentują wiarę na zasadzie "wierzę w Boga, ale nie w Kościół", "jestem wierzący ale nie praktykujący", "wierzę, ale bez przesady", itd... taki misz-masz neopogaństwa i ateizmu.
Po drugie - w tej konkretnej kwestii - antykoncepcja i seks przedmałżeński stały się niemal dogmatem we współczesnym świecie. W projektach medialnych, edukacyjnych, marketingowych, społecznych, itd. poświęconych płciowości wśród młodzieży o stanowisku Kościoła jeśli się w ogóle wspomina, to tylko z obowiązku. Młodzież jest zewsząd bombardowana kulturą anty-chrześcijańską. Właściwie wszędzie się na to natykamy. Mnie to nie dziwi, że w takiej sytuacji wielu ludzi płynie z prądem. Jedynie może mnie śmieszyć, że ludzie którzy zazwyczaj właśnie w tym temacie prezentują i lansują poglądy zupełnie różne od katolickich, nagle dziwią się, że młodzież też tak robi (przykład z innej kategorii, ale pasujący idealnie - w trakcie zamieszania z krzyżem na Krakowskim Przedmieściu politycy SLD, którzy tyle lat walczą o to, żeby Polacy nie słuchali się Kościoła, żeby go olewali i buntowali się przeciw niemu, nagle zaczęli się dziwić "Dlaczego nie zabierzecie krzyża, skoro biskupi Wam tak mówią?")
Ja swoje lekcje religii wspominam bardzo miło, a trafiałem na naprawdę różnych katechetów.
A jak pokazało doświadczenie USA, program "edukacji seksualnej" oparty na etyce chrześcijańskiej jest skuteczniejszy zarówno od modelu mieszanego jak i opartego o naukę antykoncepcji.
Są takie sprawy, w których właśnie trzeba się postawić - gdy nie można zgodzić się na zło.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.