Pamiętam, jak byłam mała..Moja Mama mieliła kawę:) W młynku ręcznym, potem elektrycznym...To był zapach. Bardzo lubiłam mielić kawę w młynku, czasem wyjadałam ziarenka;) Potem nastała era młynków elektrycznych. Raz nie przytrzymałam wieczka i kawa rozprysnęła się po całej kuchni...Mama nie była zła, ani nie krzyczała...Ale widziałam, że było Jej smutno..Kawa była na kartki...Ech, to były czasy..
Teraz dzień zaczynam od kawki:) To napój Bogów (tak, jak w naszym wateczku kawkowym jest napisane). Po odstawieniu chłopców do szkoły- kolejna kawka. No i tak do południa...2-3 kawki wypiję;) Po południu uwielbiam sie deletować kawką, z książką w ręku... Odpoczynek, relaks, z moim ulubionym napojem... Rzadko pije kawę rozpuszczalną, czy z ekspresu.Wolę zwykłą, sypaną, po turecku...
Kawa z rana, to jest to.
Bez niej cały dzień jest dno:)